Co można zobaczyć

  • Jezioro Solińskie - położone jest na północny-zachód od Bieszczadów jest to największy w Polsce sztuczny zbiornik wodny retencyjno-energetyczny. Jezioro powstało, by chronić Dolinę Sanu przez grożącymi jej powodziami. Pomysł powstania w tym miejscu zalewu zrodził się już w okresie międzywojennym. Ostatecznie zbiornik powstał w 1968 poprzez spiętrzenie wód Sanu i Solinki przez zaporę. Jezioro Solińskie posiada trzy wyspy: Duża Skalista i Mała zwana Zajęcza, oraz Wyspa Zjawa wynurzająca się jedynie przy wyjątkowo niskim stanie wody. Wzdłuż linii brzegowej jeziora powstały liczne ośrodki wczasowe stałe i sezonowe obsługujące turystów. Rozwinęła się też infrastruktura agroturystyczna. Jezioro Solińskie stało się dużą atrakcją turystyczną w Bieszczadach. Dużą atrakcją dla turystów jest zwiedzanie zapory wodnej, na której spiętrzenie wody sięga 60 metrów. Jezioro Solińskie to atrakcyjne miejsce dla żeglarzy i kajakarzy, szczególnie dla żeglarzy preferujących dużą zmienność wiatrów. Wzdłuż brzegu jeziora powstało kilkanaście ośrodków żeglarskich i przystani jachtowych. Praktycznie we wszystkich przystaniach istnieje możliwość wypożyczenia sprzętu pływającego: kajaków, łódek, rowerów wodnych, a nawet jachtów. Niezwykła atrakcją Jeziora Solińskiego są rejsy statkami bieszczadzkiej floty. Największe ośrodki turystyczne usytuowane przy Jeziorze Solińskim to Polańczyk, Myczkowce, Solina. Polańczyk zyskał nawet miano uzdrowiska ze względu na występujący tam wody mineralne pozwalające na leczenie wielu schorzeń. Ośrodki te mają doskonale rozwiniętą bazę noclegową i gastronomiczną. Jezioro Solińskie to idealne miejsce dla wielbicieli sportów wodnych, a szczególnie żeglarzy i kajakarzy. Jest to wymarzone miejsce do uprawiania żeglarstwa, zmienne wiatry i wspaniałe krajobrazy towarzyszą na stałe pływającym po jeziorze żeglarzom.
 
  • Zapora na Jeziorze Solińskim - pierwszy projekt zagospodarowania hydroenergetycznego Sanu poprzez budowę zapory wodnej opracował w 1921 r. prof. Karol Pomianowski z Politechniki Warszawskiej (wcześniej: Politechniki Lwowskiej). Pierwsze rozpoznanie geologiczno-hydrologiczne w dolinie Sanu przeprowadzono jednak dopiero w latach 1936–1937, a dalsze prace przerwała II wojna światowa. Nowa koncepcja zabudowy doliny Sanu powstała w roku 1955 pod kierownictwem inż. Bolesława Kozłowskiego. Na miejsce wzniesienia zapory wybrano przewężenie doliny poniżej ujścia Solinki do Sanu, koło wsi Solina. Podczas napełniania zbiornika, zatopione zostały wsie Solina, Teleśnica Sanna, Horodek, Sokole, Chrewt i duża część Wołkowyi. Budowę zapory rozpoczęto w 1960 r. Główne prace ziemne i roboty fundamentowe zakończono w 1964 r. W lipcu tegoż roku rozpoczęto wznoszenie korpusu tamy. Podstawowe prace betoniarskie przy zaporze zamknięto pod koniec lutego 1968 r. W międzyczasie trwała budowa budynku elektrowni i montaż urządzeń hydroenergetycznych. Wstępny rozruch pierwszej turbiny odbył się 9 marca 1968 r., a 20 lipca (w przeddzień święta 22 lipca) oddano zaporę do eksploatacji. Głównym projektantem całego kompleksu hydroenergetycznego był inż. Feliks Niczkie. Współpracowali z nim inżynierowie: J. Mastawiszyn i Z. Szymczak (konstrukcja zapory), R. Barucki i W. Neuman (architektura) oraz R. Wiśniowska i T. Owczarski (konstrukcja elektrowni). Przy budowie zapory, która trwała blisko 9 lat, pracowało ponad 2000 ludzi. Pozostałości dawnej wsi Solina znajdują się obecnie na dnie obecnego zbiornika. Zapora w Solinie, która ma 81,8 m wysokości i 664 m długości, jest najwyższa w Polsce. W wodach zbiornika występuje obecnie duża rozmaitość gatunków ryb. Głównie spotykane są sandacze oraz okonie, ale również duże okazy boleni, leszczy i płoci, szczupaków, sumów, karpi i kleni. Liczne okazy dorodnych karpiowatych można obserwować w wodach jeziora z korony zapory: korzystają one tu z obfitego dokarmiania przez zwiedzających zaporę turystów.
 
  • Ruiny cerkwi w Berezce - wieś Berezka lokowana na prawie wołoskim do połowy XVIII w. należała do Balów, którzy zbudowali tu obronny dwór. Kolejni właściciele Fredrowie wokół dworu założyli park krajobrazowy. W następnych latach majątek przechodził w ręce kolejnych właścicieli, a po II wojnie światowej w wyniku tzw. reformy rolnej został upaństwowiony. Obecnie jest to wieś letniskowa leżąca przy małej obwodnicy bieszczadzkiej. Po majątku pozostały resztki parku dworskiego oraz ruiny cerkwi greckokatolickiej wzniesionej w XIX wieku. Murowana cerkiew pw. Przemienienia Pańskiego została wzniesiona w 1868 r. na miejscu poprzedniej, drewnianej zbudowanej w 1444 r. Data ta bowiem widniała na jednej z belek po rozebranej cerkwi, po której część materiału została użyta do budowy nowej świątyni. Murowany obiekt powstał na planie ośmiokąta z prostokątnym prezbiterium i przedsionkiem. Nad nawą znajdowała się ośmiopolowa kopuła konstrukcji drewnianej zwieńczona krzyżem co oznaczało, że cerkiew oddaje chwałę Jezusowi Chrystusowi. Obok postawiona była dzwonnica z zawieszonymi dwoma dzwonami. Na dzwonach tych pochodzących z 1671 i 1697 roku widniały ruskie napisy. Po wojnie w ramach akcji "Wisła" wszystkich mieszkańców Berezki wysiedlono, a opuszczona cerkiew powoli popadała w ruinę. Pozostały po niej mury do wysokości gzymsu koronującego, na których rosną krzewy i małe drzewka. Przy ruinach stoi drewniany krzyż z tablicami pamiątkowymi o treści "Pamięci parafian z Berezki, Woli Matuszowej oraz Niżnej Bereźnicy, którzy tą cerkiew budowali......."

 

  • Muzeum kultury Bojków w Myczkowie - gromadzi i dokumentuje pamiątki kultury materialnej i duchowej dawnych mieszkańców terenu obecnej gminy Solina. Jego początki sięgają lat 70. XX w., kiedy to pasja gromadzenia śladów przeszłości Myczkowa i jego okolicy przyczyniła się do powstania prywatnych zbiorów obecnego kustosza muzeum Stanisława Drozda oraz innych mieszkańców gminy. Na szczególną uwagę zasługuje postać śp. Władysława Wojtonia – nauczyciela języka polskiego Szkoły Podstawowej w Berezce, który w sali języka polskiego gromadził pamiątki przeszłości. Zbiór ten w latach 80. został powiększony przez młodego wówczas nauczyciela historii w tej szkole. Zbieractwo było jedną z form nauczania przedmiotu, cieszącą się szczególnie dużym zainteresowaniem wśród uczniów. W latach 90. zbiór ten przeniesiono do Szkoły Podstawowej w Myczkowie, gdzie stał się wyposażeniem pracowni historycznej i był stale powiększany. W 2005 r., po wybudowaniu nowego zespołu szkół im. Franciszka Stopy w Myczkowie, zbiory zostały przeniesione do nowego obiektu, w którym powstała izba historyczno-regionalna. Prowadzone były tu zajęcia z edukacji regionalnej w ramach Ogniska Pracy Pozaszkolnej w Lesku. Kiedy do tegoż nowego obiektu szkolnego z budynku dawnej gminy i ośrodka zdrowia w Myczkowie przeniesiono także oddział przedszkolny, nadarzyła się okazja wykorzystania istniejących i popadających w ruinę pomieszczeń na obiekt muzealny, tym bardziej, że położone są one w centralnym punkcie miejscowości, w sąsiedztwie kościoła i cerkwi. Dzięki postawie Rady Gminy i ówczesnego wójta Zbigniewa Sawińskiego oraz środkom unijnym dokonano remontu i adaptacji części obiektu z przeznaczeniem na muzeum. Natomiast teren przy budynku przygotowano pod zagospodarowanie otwierając plac zabaw dla dzieci. Prezentują wszystkie dziedziny życia ludności zamieszkującej Myczków i okolice. Ułożone zostały w myśl sekwencji „od poczęcia po grób". Bojkowie – górale ruscy, żyjący na tych terenach także w rodzinach mieszanych – polsko-ruskich, polsko-ukraińskich, Polacy, Żydzi, Cyganie wytworzyli charakterystyczną dla siebie kulturę, której pamiątki możemy podziwiać w muzeum. Przez okres ponad 30 lat gromadzone były przedmioty, stroje, dokumenty, nagrania – relacje, które są również cennym świadkiem minionych czasów. Dzięki uczniom, rodzicom oraz pasjonatom historii regionalnej zbiory muzeum są ciągle uzupełniane i powiększane. Ważną rolę w Muzeum pełni forma użyczenia przez kolekcjonerów niektórych cennych przedmiotów i obiektów. Dzięki życzliwości między innymi p. Benedykta Bocheńskiego, dawnego pracownika stacji CPN w Średniej Wsi, uzyskano cenne i ciekawe przedmioty związane z życiem codziennym i ubiorem np. chodaki i drewniaki. Państwo Maria i Zdzisław Pękalscy z Hoczwi użyczyli dużą część zbiorów zgromadzonych w istniejącej kiedyś w tamtejszej miejscowości izbie regionalnej, znajdującej się w dawnej grekokatolickiej plebani. Znalezione przez siebie, na terenie dawnego dworu w Berezce, eksponaty związane z właścicielami dawnego dworu zostały użyczone przez Państwa Małgorzatę i Stanisława Gwóźdź. Trudno jest wymienić wszystkie zasłużone dla placówki osoby, ponieważ na liście znalazłaby się niemalże większości mieszkańców, do których trzeba byłoby dopisać wiele osób z terenu całej Polski, związanych korzeniami z gminą Solina. Jest również „epizod zagraniczny". To kopie strojów przysłane z Nowego Jorku przez dawną mieszkankę Bereźnicy Niżnej z rodziny Zawojskich. W muzeum można również oglądać pokaźny i ciekawy zbiór fotografii z regionu, związany z postaciami zasłużonymi w środowisku, szczególnie z okresu przedwojennego i okupacji: archiwum rodziny Wawroszów – twórców uzdrowiska w Myczkowie, dokumenty i pamiątki po płk. Józefie Pawłusiewiczu i jego rodzinie, zdjęcia związane z rodziną Kuźmaków, ks. Janem Siuzdakiem i ks. Franciszkiem Stopą. Gromadzone są także pamiątki i dokumenty związane z powojenną wywózką mieszkańców na tereny Ukrainy i zachodnie ziemie Polski -,,Akcja Wisła". Przy muzeum, dzięki inicjatywie miejscowej grupy twórców, działa Galeria Bojkowska oraz zespół muzyków i grupa śpiewająca pod kierunkiem Michała Matuszewskiego, kultywująca dawne melodie i pieśni.

 

  • Sanktuarium Matki Bożej Pięknej Miłości w Polańczyku - cudowny obraz matki bożej pięknej miłości w barokowym ołtarzu kościoła parafialnego przywiezionym z pobliskiej Łopienki widnieje łaskami słynącymi obraz Matki Bożej Pięknej Miłości. Obecny koronowany obraz to dawna ikona Matki Bożej Łopieńskiej, przybyła do Polańczyka w 1949 r. W wysiedlonej zupełnie wiosce, w niszczejącej i dewastowanej świątyni, los Ikony był bardzo niepewny. Matka Boża sama zadbała o cudowną Ikonę. Posłużyła się bogobojnym oficerem wojska polskiego, który w spotkaniu z proboszczem Polańczyka polecił zabrać z łopieńskiej świątyni obraz, zagrożony zniszczeniem, a nawet możliwą kradzieżą. Staraniem proboszcza i grupy parafian Matka Boża w tym świętym znaku wybrała się w swą pielgrzymią drogę do ludzi, aby tak jak niegdyś w Łopience, tak teraz w Polańczyku uczestniczyć w losach swoich dzieci. Opatrznościowym było bez wątpienia przybycie obrazu do Polańczyka , który na chwilę obecną jest bieszczadzkim "centrum turystyki". Tutaj w czas wakacyjny i nie tylko przybywają liczni turyści, a do kilku ośrodków sanatoryjnych setki kuracjuszy na każdym turnusie, którzy są stałymi pielgrzymami.

 

  • Klasztor Karmelitów Bosych w Zagórzu − monumentalne ruiny XVIII w. późnobarokowego kościoła i klasztoru – warowni ojców karmelitów bosych w Zagórzu na wzgórzu Mariemont (345 m n.p.m.) w zakolu rzeki Osławy. Jeden z nielicznych zachowanych klasztorów warownych w Polsce i na ziemiach dawnej Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Ruiny klasztoru są wpisane do rejestru zabytków nieruchomych. Góra z ruinami klasztoru stanowi dominantę miejscowego krajobrazu. Południowa, skalista strona wzgórza zbudowana z żółtego piaskowca prostopadle opada w kierunku rzeki. Skała użytkowana była przez alpinistów do treningów wspinaczki wysokogórskiej. Od wschodu nachylenie wzgórza jest znaczne, za to od północy bardziej łagodne. Swobodny dostęp od strony zachodniej. Zachodnią krawędź wzgórza wyznacza sztuczny wąwóz, którym biegnie linia kolejowa, dawnej Pierwszej Węgiersko-Galicyjskiej Kolei Żelaznej.


  • Klasztor sióstr Nazaretanek w Komańczy - znajduje się w dolnej części wsi, przy wyjeździe w kierunku Rzepedzi. Idąc lub jadąc od strony stacji PKP Komańcza, należy skręcić pod drugi z kolei wiadukt kolejowy, znajdujący się po lewej stronie szosy. Pełna nazwa znajdującego się w Komańczy klasztoru to: Klasztor Zgromadzenia Sióstr Najświętszej Rodziny z Nazaretu, stąd potoczna nazwa "Nazaretanki". Zgromadzenie to zostało powołane już w roku 1875 przez Franciszkę Siedlecką w Rzymie. Celem owego zgromadzenia jest szerzenie Miłości Bożej wśród ludzi, ze szczególnym uwzględnieniem rodzin.


  • Muzeum Młynarstwa i Wsi w Ustrzykach Dolnych - jest jedynym w Polsce muzeum, w którym możecie poznać kompletne wyposażenie linii służących do czyszczenia i mielenia zboża. Zajmują one 1100 m kwadratowych powierzchni na czterech kondygnacjach, które w pełni udostępniono do zwiedzania. W ramach stałej ekspozycji muzeum prezentuje maszyny pochodzące z wieku pary i elektryczności, w którym dokonała się rewolucja przemysłowa także w młynarstwie. Eksponaty muzeum dokumentując olbrzymi postęp techniczny, stanowią unikatowy w skali europejskiej przykład dziedzictwa przemysłowego tak mocno związanego z dziejami wsi.


  • Muzeum Przyrodnicze Bieszczadzkiego Parku Narodowego w Ustrzykach Dolnych – muzeum, działające w ramach Ośrodka Naukowo-Dydaktycznego Bieszczadzkiego Parku Narodowego z siedzibą w Ustrzykach Dolnych. Idea powstania muzeum sięga 1968 roku, a pierwotnie placówka miała funkcjonować jako Muzeum Fauny Bieszczadzkiej. W 1974 roku rozpoczęto budowę obecnego gmachu muzeum. Obiekt zakończono i otwarto w 1986 roku, a w 1991 roku został on przejęty przez Bieszczadzki Park Narodowy. Oprócz funkcji muzealnej, w Ośrodku prowadzona jest również działalność naukowa i dydaktyczna. Na ekspozycję muzealną składają się eksponaty związane z terenem Bieszczadów i obejmujące ich faunę i florę (także tę prehistoryczną), geologię, hydrologię, etnografię, architekturę oraz zagadnienia ochrony środowiska. Muzeum jest obiektem całorocznym, czynnym od wtorku do soboty, a w okresie letnim (lipiec-sierpień) również w niedzielę.


  • Muzeum Historyczne w Sanoku - jest muzeum regionalnym. W jego zbiorach znajdują się współcześnie zarówno elementy sztuki dawnej, jak i współczesnej. W związku z tym, sanockie muzeum należy do jednego z najbardziej znaczących punktów na historycznej mapie Podkarpacia. Z uwagi na to, że Muzeum Historyczne ma bogatą historię i ciekawe zbiory, odwiedza je rocznie około 60 tysięcy turystów. Sanockie muzeum mieści się w przepięknym, szesnastowiecznym zamku, który to stoi na wysokiej, malowniczej skarpie, skąd rozciąga się wspaniały widok na miasto i okolicę. Wybierając się na przechadzkę do muzeum, warto zwrócić uwagę nie tylko na jego zbiory, ale też wygląd zewnętrzny budynku: wspaniałe portale z okresu renesansu czy zapierające dech w piersi obramowania okien. Niewątpliwie największym atutem Muzeum Historycznego jest posiadanie w swoich zbiorach dzieł Zdzisława Beksińskiego.
 
  • Galeria autorska Zdzisława Beksińskiego - artysty pochodzącego z Sanoka i zamieszkałego tutaj do 1977 roku. Muzeum posiada jedyną w Polsce stałą galerię ponad 100 prac artysty, od wczesnych fotografii, rzeźb i reliefów abstrakcyjnych, po najnowsze obrazy olejne i grafikę komputerową. Początkowo Beksiński zajmował się fotografią artystyczną, potem rysunkiem, rzeźbą, malarstwem abstrakcyjnym i figuratywnym. W każdej z tych dziedzin szedł własną drogą twórczą, szokując nowatorstwem formalnym w pracach abstrakcyjnych i treściowym w figuratywnych.

 

  • Muzeum przyrodniczo-łowieckie Knieja w Nowosiółkach - We wsi Nowosiółki znajduje się prywatne muzeum prowadzone przez Henrykę i Jerzego Wałachowskich. Jest to bardzo ciekawe miejsce, gdzie warto zajrzeć zwiedzając bieszczadzkie tereny. Stanowi też doskonałą atrakcję dla dzieci. Muzeum powstało w 2002 roku i obecnie jest największą kolekcją poświęconą tematyce przyrodniczo-łowieckiej w Bieszczadach. Ekspozycja jest bardzo interesująca i obejmuje trofea łowieckie z Polski jak i zagranicy, zbiory przyrodnicze, a także dokumentację fotograficzną regionu. Stare zdjęcia prezentują historię samych Nowosiółek i okolicznych miejscowości – ukazano na nich akcję osiedleńczą, budowę dróg, zakładów przemysłowych i osad leśnych. Jeżeli chodzi o samą ekspozycję to nasze rodzime zwierzęta reprezentują między innymi sarny, jeleń karpacki, ryś oraz mniejsze ssaki i ptaki zamieszkujące bieszczadzkie lasy. Zagraniczne trofea myśliwskie to w szczególności „kabarga" i niedźwiedź brunatny z odległej Syberii, a także poroże renifera z Laponii. Mamy też okazję zobaczyć poroże jelenia i sarny europejskiej w poszczególnych fazach wzrostu – jest to ciekawa ekspozycja dydaktyczna. Ponadto poroża prezentowane w muzeum zdobywały złote medale i najważniejsze wyróżnienia na wystawach międzynarodowych. Warto także wspomnieć, że poroże jelenia karpackiego stanowi symbol Karpackich Parków Krajobrazowych.

 

  • Pracownie ikon w Bieszczadach - Malowane półtłustymi temperami, na desce lipowej lub dębowej z wydrążonym polem na malowidło główne. Wokół malowidła głównego umieszcza się kompozycje dopełniające. Całość oklejona płótnem i zagruntowana, a w niektórych partiach pokryta złotą folią. Ikony - bo o nich mowa - zafascynowały wielu współczesnych artystów. Zapraszamy do bieszczadzkich pracowni ikon. W odnowionej cerkwi w Łopience jest już ikona. Jest to replika cudownej ikony obecnie znajdującej się w Polańczyku, a jej autorką jest Jadwiga Denisiuk. Ikony Jadwigi odzwierciedlają charakter pogranicza dwóch ścierających się kultur: wschodniej i zachodniej. W jej pracowni powstają kopie średniowiecznych ikon ruskich, greckich, ale i gotyckiego malarstwa tablicowego. Szczególnie piękne są bieszczadzkie ikony Matki Boskiej.

 

  • Pracownia ceramiki "Carpe Diem" - mieści się w malowniczym miejscu u podnóża Gór Słonnych. To tutaj spotyka się twórcza wyobraźnia z żywiołami ziemi, ognia, wody i powietrza, które nadają powstałym pracom ostateczną formę. Podczas warsztatów, przy naszym wsparciu, będziecie mieć najlepszą okazję wykonać prace własnego pomysłu, odkrywając przy tym swój - być może nie znany do tej pory - artystyczny talent. Nie trzeba mieć specjalnego przygotowania plastycznego, aby uczestniczyć w zajęciach. Wystarczy, że uruchomisz wyobraźnię, puścisz wodze fantazji, a Twoje dłonie same zaczną wydobywać przeróżne, niejednokrotnie zaskakujące kształty i struktury. Zajęcia ceramiczne, to jedno spotkanie lub cykl spotkań, podczas których zapoznacie się również z tradycyjnym sposobem wytwarzania np. naczyń z gliny, metodami ich zdobienia, czy rodzajami wypału.

 

  • Park Etnograficzny w Sanoku (Skansen) - należy do najpiękniejszych muzeów na wolnym powietrzu w Europie (malownicze położenie na prawym brzegu Sanu u podnóża Gór Sanocko-Turczańskich dość wiernie odzwierciedla fizjografię Podkarpacia). Pod względem ilości obiektów jest największym skansenem w Polsce. Na obszarze 38 ha prezentowana jest kultura polsko-ukraińskiego pogranicza we wschodniej części polskich Karpat (Bieszczady, Beskid Niski) wraz z Podkarpaciem. Poszczególne grupy etnograficzne (Bojkowie, Łemkowie, Pogórzanie i Dolinianie) posiadają oddzielne sektory ekspozycyjne znakomicie dostosowane do fizjografii terenu. Odtwarzając typowe układy zabudowy wsi i zagospodarowania zagród na terenie Muzeum zgromadzono ponad 100 obiektów budownictwa drewnianego z okresu od XVII do XX wieku, gdzie obok budynków mieszkalnych, mieszkalno-gospodarczych i gospodarczych, w Parku znajdują się również obiekty sakralne (XVII-wieczny kościół, dwie XVIII-wieczne cerkwie bojkowskie, jedna okazała cerkiew łemkowska z samego początku XIX w. i kilka malowniczych kapliczek), budynki użyteczności publicznej (szkoła wiejska, zajazd) oraz obiekty przemysłowe (młyn wodny, wiatraki, kuźnie). Zarówno świątynie jak i większość budynków mieszkalnych oraz gospodarczych, posiadają w pełni urządzone i udostępnione do zwiedzania wnętrza (m.in. warsztaty rzemieślnicze: tkackie, garncarza, kołodzieja, wytwórcy drewnianych łyżek, koszy wiklinowych itp.). Na terenie Parku Etnograficznego urządzono wspaniałą stałą ekspozycję malarstwa ikonowego pt. Ikona karpacka, na której zaprezentowano ponad 220 ikon (od XV do XX w.), ukazujących pełny rozwój tego typu malarstwa w strefie polskich Karpat. Dopełnieniem działalności wystawienniczej są wystawy czasowe organizowane ze zbiorów własnych (na ekspozycjach i w magazynach znajduje się bowiem blisko 30.000 muzealiów skupiających zabytki z zakresu kultury ludowej, kultury mieszkańców podkarpackich miast i miasteczek, w tym bogate kolekcje ikon, oleodruków, judaików, zegarów, naczyń miedzianych, ceramiki, kilimów oraz innych przedmiotów z zakresu sztuki i rzemiosła artystycznego).

 

  • Centrum Kultury Ekumenicznej w Myczkowcach - na blisko hektarowej powierzchni zgromadzono tu 140 makiet cerkwi greckokatolickich, prawosłowanych oraz kościołów rzymskokatolickich z terenu południowo-wschodniej Polski, Słowacji oraz Ukrainy. Wszystkie miniatury wykonano w skali 1:25 a dokonał tego zespół osób kierowany przez Janusza Kuliga z Chmielnika koło Rzeszowa, natomiast architekturę terenu przygotował Norbert Piekarski z Bliznego. Znajdują się tu świątynie istniejące do dziś, jak i te, których na żywo już nie zobaczymy.Teren został podzielony na 10 niewielkich wzgórków, na których stanęły obiekty z poszczególnych regionów, pogrupowane tematycznie. Makiety otoczono miniaturową roślinnością, podobną do tej, która znajduje się przy poszczególnych świątyniach. Po kamieniach płyną potoki, szumi woda a z cerkiewek (bo tych jest najwięcej) rozbrzmiewają starocerkiewne śpiewy. W centrum parku umieszczono pomnik wielkiego Jana Pawła II. Poszczególne sektory to Pogórzanie, Zamieszańcy, Łemkowie, Łemkowie słowaccy, Grupa Polsko-Ruska, Dolinianie, Teren mieszany, Bojkowie i Bojkowie ukraińscy. CKE ma m.in. sprzyjać spojrzeniu, że ponad tym co dzieliło poszczególne wyznania, ponad zaszłościami historycznymi powinna zapanować Miłość. Tę prawdę przypomina wszystkim wchodzącym do CKE napis znajdujący się nad główną bramą: "Ponad wszystkim niech będzie miłość".

 

  • Cerkiew w Górzance - jest obiektem drewnianym ustawionym na kamiennej podmurówce, dwudzielnym (nawa, prezbiterium), orientowanym - prezbiterium od wschodu. Konstrukcja cerkwi zrębowa, oszalowana deskami. Prezbiterium na planie kwadratu z zakrystią od północy. Nawa jest szersza - na planie prostokąta. Od zachodu przedsionek konstrukcji słupowej, nad nim wieżyczka. Stropy płaskie. Ściany nawy wewnątrz i na zewnątrz wzmocnione są lisicami (pionowe "kleszcze" ściągnięte śrubami, które mają za zadanie zapobiec wypaczaniu się ścian). Chór muzyczny nadwieszany z wybrzuszonym parapetem. Drzwi z przedsionka do nawy klepkowe (w XIX w. zamek z szyldem). Na zewnątrz podmurowanie osłonięte fartuchem z blachy, gzyms wieńczący profilowany. Okna zamknięte są półkoliście, z gzymsami nadokiennymi krytymi daszkami pulpitowymi. Dachy cerkwi kryte są blachą. Nad prezbiterium znajduje się dach kalenicowy, o trzech połaciach wklęsłych. Nad nawą wyższy, dwuspadowy z sześcioboczną wieżyczką na sygnaturkę o cebulastym hełmie. Nad zakrystią - dwuspadowy, nad przedsionkiem - dwuspadowy z wtopioną czworoboczną wieżyczką pobitą blachą, krytą dachem namiotowym (trójkątne połacie, które zbiegają się w jednym wierzchołku). Wewnątrz znajdują się fragmenty rzadko spotykanego ikonostasu w formie płaskorzeźbionych figur. Ikonostas ten początkiem XX wieku został zakwestionowany przez biskupa jako niekanoniczny - w myśl zasady że ikonostas powinien składać się z ikon malowanych, wykonanych wg ściśle przestrzeganych reguł.

 

  • Zwiedzanie zapory wodnej w Solinie - Zalew Soliński to 500 000 000 m3 (pięćset milionów metrów sześciennych) wody, które w ryzach trzymają „zielone wzgórza" oraz 2 000 000 ton betonu. Dziś zbiornik powstały w sercu Bieszczadów, to serce turystyczne całego regionu, miejsce w którym po górskiej wędrówce zasmakujemy orzeźwienia podczas kąpieli. Budowla, która ma nawet swoje mroczne tajemnice. Zwiedzanie wnętrza zaczynamy od krótkiego filmiku, który wyjaśnia nam mechanikę zapory i procesy, które w niej zachodzą. Po filmie do grupy dołącza przewodnik, który zabiera wszystkich do wnętrza kompleksu. Warto pamiętać, że wewnątrz zapory panuje stała temperatura 7-8 ºC oraz 100% wilgotność. Do pokonania będzie także około 100 stopni schodów. Zanim jednak zobaczymy wnętrze tajemniczej budowli musimy przekroczyć rogatki, gdzie znajdziemy się pod czujnym okiem strażników. Tam będziemy musieli schować kamery i aparaty i od tej pory wysilić swoją pamięć. Pierwszym przystankiem są stare turbiny, które przeszły na „techniczną emeryturę". Niebieskie „wirniki" posiadają tabliczki znamionowe z opisami mocy, czasem pracy oraz rozkładem ile pracowały w trybie „turbinowym" lub „pompowym", przewodnik opowie również historie dwóch śmigłowców MI-2, które tak intrygują ciekawych turystów.

 

  • Jeziorka Duszatyńskie - są niewątpliwą osobliwością przyrodniczą pasma Wysokiego Działu, a samo osuwisko Zwiezło jest największe w polskich Karpatach pod względem ilości przemieszczonego materiału skalnego oraz drugie, po Szymbarku koło Gorlic, pod względem powierzchni. 13 kwietnia 1907 roku, po wiosennych roztopach i długotrwałych ulewnych deszczach, fragment zachodniego zbocza Chryszczatej zsunął się w dolinę tarasując koryto potoku Olchowy. Osuwające się masy ziemi i skał stworzyły zapory, za którymi powstało kilka oczek rozrzuconych w zagłębieniach terenu. Większość z nich szybko wyschła i pozostały trzy największe, które właściciel tych ziem hrabia Potocki polecił zarybić pstrągiem. Aktualnie istnieją dwa jeziorka, gdyż z najniżej położonego w 1925 roku w celu wyłowienia pstrągów spuszczono wodę.

 

  • Park gwiezdnego nieba „Bieszczady" - Bieszczady, jak chyba żadne inne miejsce w Polsce, stały się synonimem dzikiej przyrody. To również jedno z ostatnich miejsc w Europie, gdzie wciąż występuje prawdziwie ciemne niebo, wolne od zanieczyszczeń sztucznym światłem naszej cywilizacji. Naturalne ciemności to jeden z ekologicznych zasobów potrzebujących ochrony, należą bowiem do zagrożonych elementów środowiska naturalnego. Jednak gwiezdne niebo, tak jak i inne elementy bieszczadzkiej przyrody, wymaga ochrony. I po to by je chronić, w marcu 2013 r. powołano do istnienia Park Gwiezdnego Nieba "Bieszczady".

 

  • Jeziorko Bobrowe - u podnóża północno-wschodniego stoku Chryszczatej, znajduje się malowniczo położone, niewielkie rozlewisko. Jego cechą charakterystyczną są wystające z tafli wody „kikuty" drzew. Owe rozlewisko, powstało około 100 metrów wyżej, od nieistniejącej już wsi Huczwice. To właśnie w tym miejscu, z Chryszczatej spływa niewielki potok, który zasila wodą całe jeziorko. Jego nazwa, czego nietrudno się domyśleć, wzięła się od bobrów, licznie zamieszkujących ten teren. Te sympatyczne zwierzaki zostały sprowadzone w Bieszczady w ramach planowej reintrodukcji, mającej na celu odtworzenie prawdopodobnego, historycznego zasięgu występowania tego gatunku. Co bardziej spostrzegawczy, dopatrzą się charakterystycznych dla tego miejsca tuneli, które wychodzą wprost na sąsiadującą z jeziorkiem łąkę. To właśnie tym sposobem, bobry zabezpieczają sobie drogę ucieczki. Innym śladem ich obecności w tym miejscu są liczne poobgryzane konary drzew. Obecnie przy jeziorku znajduje się taras widokowy (wiata), który jest znakomitym punktem obserwacyjnym całego rozlewiska. Na jednym z brzegów stoi również drewniana kapliczka, upamiętniająca 50. rocznicę powstania koła łowieckiego „Jarząbek" w Baligrodzie. Do jeziorka najlepiej dotrzeć pieszo z Bystrego, a następnie kierując się w stronę Rabego, a później zgodnie z nieistniejącym już zielonym szlakiem (gdzieniegdzie można jeszcze odnaleźć jego oznaczenia). Od Rabego do jeziorka trasa liczy około 3,5 km, a jej pokonanie zajmuje około 1,5 godziny.

 

  • Rezerwat Sine Wiry - określeniem „wir" Bojkowie i Łemkowie nazywali głębinę, powstającą w miejscach, w których rzeki musiały przeciskać się miedzy skałami. Na rzece Wetlinie, prawym dopływie Solinki, koło wsi Zawój znajdowało się pięć brodów i tyle samo wirów. Najsłynniejszy z nich był Siny Wir, umiejscowiony nieopodal osuwiska. Od niego wziął swoją nazwę rezerwat położony w Ciśniańsko - Wetlińskim Parku Krajobrazowym. Rezerwat rozciąga się wzdłuż siedmiokilometrowej doliny, w której Wetlina wpływa do Solinki. Jest to jedno z najbardziej urokliwych i jednocześnie najpopularniejszych wśród turystów miejsc w Bieszczadach.

 

  • Tworylne – Bieszczady dla większości turystów to głównie górskie szlaki. Tarnica, Połonina Caryńska, czy Wetlińska – te miejsca zna wiele osób. Kto jednak słyszał nazwy takie jak Tworylne, Krywe, Hulskie i wiele innych? Są to nieistniejące, kipiące niegdyś życiem i różnorodnością kulturową, a wysiedlone po wojnie bojkowskie wsie. Według niektórych turystów to właśnie w dolinach skrywa się prawdziwa magia Bieszczadów. Jedną z piękniejszych dawnych wsi jest wspomniane już Tworylne. Historia Tworylnego, podobnie jak sąsiadującego z nim Krywego, sięga przynajmniej 1456 roku, z którego to pochodzą pierwsze wzmianki o wsi. Na przestrzeni kilku setek lat swojego istnienia Tworylne urosło do wielkości ok. 120 gospodarstw zamieszkanych przez ok. 720 mieszkańców w latach międzywojennych. Podobnie jak w innych miejscach w Bieszczadach mieszkali tu ludzie różnych narodowości – Rusini, Polacy, Żydzi... Wieś opustoszała po wojnie na fali wysiedleń w latach 1946-1947. Zabudowania wsi zostały spalone. Niemymi świadkami tamtych wydarzeń została przycerkiewna dzwonnica, pozostałości dworu i zabudowań dworskich, cmentarz, ruiny niemieckiej strażnicy z czasów wojny oraz drzemiące w ziemi ślady gospodarstw. Dziś Tworylne to jedynie pusta dolina. Aż trudno uwierzyć, że tętniło tutaj kiedyś życie. Świadectwem niegdysiejszej obecności ludzi w tym pięknym miejscu są jedynie nieliczne już dziś ruiny, trudne do odnalezienia podmurówki wiejskich chat, studnie, czy zarastające piwnice oraz opuszczone miejsce po cerkwi.

 

  • Krywe - opuszczoną wieś znajdziemy na mapie, jako nieistniejącą, jednak jest tam pojedyncze gospodarstwo. Krywe położone było w dolinie Sanu, w połowie drogi pomiędzy Rajskiem a Zatwarnicą. To teren, dawnej bojkowskiej wioski usytuowanej u ujścia potoku Krywiec do Sanu. Wieś obejmowała obszar położony po obu brzegach Sanu. Bojkowskie chyże rozciągały się po obu stronach doliny potoku Krywiec, od jego ujścia do Sanu w górę doliny. Był tam tartak parowy, dwór i folwark. Na grzbiecie zwanym Diłok stała cerkiew. Pierwsze wzmianki o Krywe pochodzą z 1526 r. Wieś była lokowana na prawie wołoskim, nie była zbyt duża. W 1915 roku w rejonie Krywego toczyły się walki, wieś dotkliwie wówczas ucierpiała. Jesienią 1939r. południowa część wsi znalazła się pod okupacją niemiecką, północną zajęli Rosjanie. W 1945 r. oddział UPA spalił dwór i tartak. W 1946r. na Ukrainę wysiedlono 16 rodzin, większość jednak ludzi schroniła się do lasów. Niestety 1946 roku akcja „Wisła" – położyła kres ostateczny – wysiedlono na Ziemie Odzyskane 320 osób. Opuszczone zabudowania zostały spalone.

 

  • Kościół w Średniej Wsi - kościół ten jest najstarszą drewnianą świątynią katolicką w Bieszczadach. Wzniesiony został w drugiej połowie XVI wieku jako kaplica dworska. Do powtórnego uposażenia kościoła doszło w 1727 r., za sprawą Katarzyny z Oraczewskich Balową. W latach 1959-68 został gruntownie wyremontowany, wymieniono belki, wykonano oszalowanie wewnątrz i stolarkę okienną, a dach pokryto gontem. W latach 80-tych powiększono kościół poprzez dobudowę wieży oraz wycięto otaczające go stare dęby, a w latach 90-tych dobudowano drugą zakrystię. Kościół położony jest na niewielkim wzniesieniu. Zbudowany z drewna, konstrukcji zrębowej, zewnątrz obity gontami. Kamienna podmurówka osłonięta jest fartuchem gontowym.. Więźba dachowa jest storczykowa. Prezbiterium zwrócone jest na południe, stosunkowo krótkie, zamknięte trójbocznie. Przy nim od strony wschodniej znajduje się zakrystia, zbudowana na planie kwadratu. Nawa jest szersza, prostokątna o stropach płaskich na jednym poziomie. Wnętrze oświetla sześć okien wielokwaterowych z gzymsem nad i podokiennym. Wejście do kościoła znajduje się od północy. Szczyt częściowo jest szalowany deskami, częściowo gontem posiadający jedną kalenicę dla prezbiterium i nawy o lekko wklęsłych połaciach. Na środku dachu znajduje się drewniana wieżyczka, ośmioboczna, ażurowa, zwieńczona baniastym hełmem i krzyżem żelaznym, w której umieszczona jest sygnaturka datowana na XVIII w. Na kończach kalenicy znajdują się drewniane balasy datowane na XVII w. Polichromia pochodzi z pierwszej połowy XVIII wieku. W kościele są trzy ołtarze, sygnowane na drugą ćwierć XVIII w. Ołtarz główny poiada po bokach bramki, oba boczne ołtarze ujęte są parami kolumn.

 

  • Cerkiew w Smolniku nad Sanem – pierwotnie cerkiew grekokatolicka p.w. Św. Michała Archanioła – należy do najstarszych i najpiękniejszych zabytków architektury sakralnej w Bieszczadach. Jest to budowla trójdzielna o konstrukcji zrębowej, której każda z trzech części zwieńczona jest dachem namiotowym z załomem. Napis wycięty w nadprożu nad wejściem do świątyni głosi, że została wzniesiona w 1791 r. W 1939 r. Smolnik znalazł się pod okupacją sowiecką, a po wojnie w granicach ZSRR. W 1951 r. – w wyniku regulacji granic – powrócił do Polski, ale bez mieszkańców, których przesiedlono. Po 1951 r. grunty i zabudowania wsi przekazano państwowemu gospodarstwu rolnemu. Stopniowo rozebrano całą zabudowę, oprócz świątyni, w której okresowo przechowywano siano. W 1956 r. świątynię umieszczono w wykazie zabytkowych cerkwi, a w 1969 r. – wpisano do rejestru zabytków, dzięki czemu możliwe było przeprowadzenie w latach 1969–1970 remontu ze środków państwowych. W ciągu wielu lat pozostawania bez opieki świątynia była niejednokrotnie dewastowana. Nowych opiekunów zyskała dopiero w 1973 r., kiedy przekazano ją parafii rzymskokatolickiej w Lutowiskach. W 1974 r. została konsekrowana na filialny kościół obrządku łacińskiego p.w. Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny parafii Lutowiska. W latach 2004–2007 parafia przeprowadziła gruntowny remont świątyni, w czasie którego między innymi podniesiono i wypoziomowano podmurówkę, wymieniono gont i naprawiono elementy więźby dachowej. W 2009 r. przeprowadzono konserwację polichromii, znajdujących się we wnętrzu świątyni. Obecnie cerkiew wpisana jest na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.

 

  • Cerkiew w Równi - cerkiew filialna parafii w Ustianowej, p.w. Opieki Matki Bożej w Równi powstała prawdopodobnie na początku XVIII wieku. Świątynia od czasu swojego powstania przechodziła trzy duże remonty w 1790 (lub 1792) roku, w 1890 oraz w latach 60-tych XX wieku. Cerkwi w Równi nie udało się uniknąć losu wielu innych tego typu budowli i w 1951 roku została zamieniona na magazyn. Na szczęście już po niedługim czasie świątynia znalazła się pod nadzorem konserwatorskim. W budynku cerkwi od 1969 roku odprawiane były nabożeństwa, bez zgody ówczesnej władzy. W 1972 roku budowla została oficjalnie przekazana kościołowi rzymskokatolickiemu. Obecnie budynek cerkwi służy wiernym wyznania rzymskokatolickiego jako kościół filialny p.w. Matki Boskiej Wspomożycielki Wiernych, należący do parafii Narodzenia Najświętszej Maryi Panny w Ustianowej. Cerkiew w Równi jest to świątynia orientowana, drewniana o konstrukcji zrębowej, trójdzielna, trójkopułowa. Prezbiterium, nawa i babiniec na planie kwadratu, nawa jest nieco szersza i wyższa od pozostałych części budynku. Babiniec jest dwukondygnacyjny. Nad nawą znajduje się ośmiopołaciowa kopuła, natomiast nad pozostałymi częściami są mniejsze kopuły. Ściany powyżej opasania jak również wszystkie połacie dachowe opierzone są gontem. Nad nawą znajduje się ośmiopolowe sklepienie zaś w prezbiterium zwierciadlane. Nad babińcem jest strop.

 

  • Cerkiew w Liskowatem - świątynia jest jednym z nielicznych na terenie Polski zachowanych przykładów ludowego budownictwa cerkiewnego Bojków. Zaliczana jest do typu prostego cerkwi bojkowskiej, reprezentującego najstarsze znane formy ruskich cerkwi drewnianych. Ze względu na archaiczność form niektórzy badacze negują utrwaloną w nadprożu datę budowy cerkwi (1832), cofając czas jej powstania. Wcześniejsza cerkiew w Liskowatem wzmiankowana była już w 1564 roku. Obecna cerkiew wzniesiona została prawdopodobnie w 1832 r. (chociaż być może jest to jedynie data gruntownego remontu) przez majstrów ciesielskich - Iwana Raka z Łopuszanki i Wasyla Tymczaka z Liskowatego. Napis z datą i nazwiskiem ówczesnego parocha wyryty jest cyrylicą na nadprożu drzwi w elewacji południowej (Rokù Božiâ AŌLV/ Ïêrêj Nikolaj Lyskovačkij [Roku Bożego 1832 / kapłan Mikołaj Liskowacki]). Pierwotnie górna kaplica z galerią znajdowała się nad babińcem (od zach.). W trakcie remontu w 1929 r. zach. część cerkwi została mocno przebudowana (dobudowano piętrowy przedsionek, a w związku z tym zabudowano i przebudowano galerię nad babińcem, namiotowy dach nad kaplicą zlikwidowano, zastępując go dwuspadowym, wspólnym dla dawnej kaplicy i nowego przedsionka, w kalenicy tego dachu dodano baniastą wieżyczkę na sygnaturkę), przekształceniu uległy też dachy cerkwi oraz okna w nawie, które zostały powiększone. Wycięto również otwory okienne w górnej kaplicy i wstawiono okna tego samego typu, co w nawie. Obok cerkwi zachowała się murowana dzwonnica-bramka, którą wzniesiono prawdopodobnie w okresie dwudziestolecia międzywojennego. Po wysiedleniu ludności ukraińskiej cerkiew została przekazana w latach 50. XX w. przybyłym na te tereny imigrantom greckim (użytkowana przez krótki okres).

 

  • Cerkiew w Łopience - czyż Łopienka to nie najbardziej niezwykłe miejsce w Bieszczadach? Bieszczady to pod wieloma względami jedno z najbardziej niezwykłych miejsc w naszym kraju. Niezatarte, magiczne wręcz wrażenie, pozostawia tutaj po sobie wszystko – ukształtowanie terenu, przyroda, historia tego skrawka ziemi. Pełno tu głębokich, niedostępnych dolin, uroczysk, jarów i wąwozów. Rzeki meandrujące wśród pustych dolin; niepodzielne królestwo natury, w którym człowiek jest jedynie gościem – wszystko to sprawia, że kto raz zakocha się w Bieszczadach będzie tu wracał raz po raz. Wiele tu miejsc niepowtarzalnych – Krywe, Tworylne, Lutowiska, Bystre – te, i wiele innych, konkurują między sobą o miano najbardziej niezwykłej osobliwości Bieszczadów. Naprawdę niezwykle trudno byłoby jednoznacznie orzec, która miejscowość, nieistniejąca dziś wieś, czy masyw górski najbardziej zapadają w pamięć. Jest jednak jedno miejsce, o którym mówi się i słyszy niezwykle często – jest to dawna wieś Łopienka. Czy słusznie jest ona uznawana za bieszczadzką perełkę podkreślającą wszystkie aspekty niezwykłej historii Bieszczadów? Łopienka została założona, podobnie jak inne bieszczadzkie wsie, na prawie wołoskim. Za okres lokowania wsi uznaje się lata poprzedzające 1543 rok. Wieś nosiła początkowo nazwę Lopinka i należała do klucza dóbr jednego z najpotężniejszych bieszczadzkich rodów – Balów z Hoczwi. Przez kolejne stulecia wieś przechodziła z rąk do rąk na drodze dziedziczenia, nie wpływało to jednak znacząco na monotonne, znojne życie mieszkańców wsi – Bojków. Codzienne życie w tej i innych bieszczadzkich wsiach usadowionych w głębokich, odosobnionych dolinach biegło przez wieki tym samym, niezmiennym, zgodnym z porami roku rytmem. Ciężką pracę urozmaicały kolejne wydarzenia religijne, obrzędy, tradycje związane z odwiecznym cyklem przyrody. Wieś składała się z wzniesionych wzdłuż potoku bojkowskich chat (tzw. chyży), dworu oraz cerkwi. Typowy układ bojkowskiej wsi możemy zobaczyć na przechowywanej do dziś w Archiwum Państwowym w Przemyślu mapie Łopienki z połowy XIX wieku. Centralnym punktem każdej bojkowskiej wsi była cerkiew. W Łopience już w roku 1757 została ufundowana murowana cerkiew parafialna pod wezwaniem Św. Paraskewii. Umieszczono w niej ikonę Matki Bożej z Dzieciątkiem Jezus, która już w tamtym okresie uchodziła za cudowną. Pierwsze wzmianki o niej wg. różnych badaczy pochodzą z przełomu lat 50. i 60. XVIII wieku. Przez kolejne stulecia wieś przechodziła wszelkie koleje losu związane z historią Polski. Przez wiele dziesięcioleci należała zatem do austro-węgierskiej prowincji – Galicji. Nie ominęły jej liczne na tych obszarach epidemie, spustoszyły ją również działania I Wojny Światowej. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości znalazła się na terenach nowo utworzonej II RP. Dalsze losy Łopienki, podobnie jak całych Bieszczadów i znacznej części Polski południowo-wschodniej, zmierzały po równi pochyłej w kierunku wydarzeń mających doprowadzić do całkowitego wyludnienia i opuszczenia tej wsi o wielowiekowej historii.

 

  • Zapora w Myczkowcach - Mało kto wie, ze zapora w Myczkowcach była wybudowana na Sanie kilka lat wcześniej, niż pobliska, największa w Polsce zapora w Solinie, oddalona od tej w Myczkowcach zaledwie o 7 km. Przy zaporze powstało Jezioro Myczkowskie. Zapora w Myczkowcach powstała latach 1955-60, kiedy wybudowano tzw. ziemno-betonową zaporę, spiętrzając wody Sanu do wysokości 15 metrów. Przy jej budowie wykorzystano niektóre elementy wiedzy na temat budowli hydrotechnicznych z okresu międzywojennego. Budowa jednak napotykała na trudności. Archeolodzy odkryli ciekawe stanowisko wczesnośredniowieczne - wzgórze Grodzisko, co zmusiło budowniczych do dodatkowej budowy tunelu o szerokości 4 m, którym płynie woda do jednej z turbin elektrowni. Koryto Sanu za zaporą stało się wskutek tego korytem zasilanym jedynie przez niewielki potok Olszanica, a San rozlewa się szeroko dopiero po odebraniu wód z turbin elektrowni w pobliskim Zwierzyniu. Zapora w Myczkowcach wygląda niezwykle malowniczo wśród bieszczadzkich szczytów. To miejsce mało popularne, a przez to ciche i spokojne, z cudownym krajobrazem Bieszczad i z nieskażoną przyrodą.

 

  • Ruiny zamku na górze Sobień - nie ma pewności co do czasu powstania zamku na górze Sobień. Mimo, że ani Jan z Czarnkowa ani Jan Długosz nie wspominają o nim to niektórzy skłaniają się ku hipotezie, że wzniesiony został za czasów Kazimierza Wielkiego. Pewne są natomiast informacje o nadaniu (prawdopodobnie istniejącej już wcześniej) zamku w końcu XIV wieku przez Władysława Jagiełłę Kmitom herbu Szreniawa. Wznieśli oni tu na przełomie XIV i XV wieku mocną twierdzę na planie nieregularnego czworoboku. Skrzydło mieszkalne znajdowało sięw niżej położonej części założenia wzdłuż południowo-wschodniego odcinka murów. W najwyższym punkcie - w północno-zachodnim narożniku - w miejscu wcześniejszej wieży wysuniętej poza obwód murów stanęła prostokątna wieża bramna o wymiarach 7 x 8 metra. Od północnego-wschodu znajdowało się niewielkie przedzamcze. Warownia nie służyła jednak swym właścicielom długo. Już w 1474 roku po najeździe Węgrów została uszkodzona, a 1512 roku Kmitowie ostatecznie przenieśli swą rodową rezydencję do Leska. W okresie drugiej wojny światowej u stóp średniowiecznych murów zamkowych Rosjanie wznieśli bunkier, który był częścią tzw. Linii Mołotowa utworzonej w latach 1939-1941 wzdłuż prawego brzegu Sanu. Obecnie resztki zamku zabezpieczono jako trwałą ruinę.

 

  • Szybowisko w Bezmiechowej - położone na jednym z najpiękniejszych szczytów widokowych w Górach Słonnych (Kamionka 631 m) znajduje się w centrum Parku Krajobrazowego Gór Słonnych i jest kolebką polskiego szybownictwa z lat 1930 - 1939. Znane było wówczas w świecie jako Polska Akademia Szybownictwa. 18 maja 1938 roku z szybowiska w Bezmiechowej wystartował szybowiec PWS-101 pilotowany przez Tadeusza Górę. Pokonał on wówczas dystans 577,8km i wylądował w Solecznikach Małych koło Wilna. Tadeusz Góra za swój wyczyn otrzymał jako pierwszy pilot na świecie od Międzynarodowej Federacji Lotniczej (FAI) medal Lilienthala - najwyższe wyróżnienie szybowcowe. W 65 rocznicę tego wydarzenia odsłonięto w Bezmiechowej pamiątkową tablicę, która stoi obecnie tuż przy hangarze. Z tego odkrytego i wyjątkowo widokowego wzniesienia można podziwiać panoramę całych Bieszczadów łącznie z odległymi połoninami Bieszczadzkiego Parku Narodowego. Stając na szczycie widzimy najpierw - na pierwszym jakby planie - malownicze wzniesienia Pogórza Leskiego z panoramą miasta na tle Czulni, obok z lewej strony lesiste pasma górskie Chwaniowa, Ostrego Działu i Żukowa łączące Bieszczady z Pogórzem Przemyskim, w głębi zaś widokowe szczyty stanowiące otoczenie Jeziora Solińskiego i Jeziora Myczkowieckiego. Horyzont zamykają najwyższe szczyty Bieszczadów należące już do Międzynarodowego Rezerwatu Biosfery Karpaty Wschodnie. Ten urzekający układ pasm górskich można również zobaczyć na dużej ekspozycji fotograficznej w Muzeum Przyrodniczym w Ustrzykach Dolnych oraz na zdjęciu-panoramie umieszczonym na szybowisku. Dla miłośników Bieszczadów tak rozległa panorama jest zjawiskiem wyjątkowym. Wielu turystów pragnie wejść na kulminację szybowiska, by od razu zobaczyć całe Bieszczady i sporą część Gór Sanocko - Turczańskich. A sprzyja temu łatwy oznakowany dojazd od strony Leska i Sanoka lub połączenie znakowanymi szlakami turystycznymi.

 

  • Wieża widokowa na Korbani - Korbania, nazywana również Patryją, to wydawać by się mogło niepozorny, bo i niewielki (894 m.n.p. m) szczyt, położony z dala od najpopularniejszych, bieszczadzkich szlaków turystycznych. Najkrótszą drogą wejdziemy na niego od strony Bukowca. Przez wiele lat, Korbania raczej nie kusiła turystów, a co najwyżej.... zbieraczy borówek. To właśnie krzewami tych owoców, obrośnięty był szczyt do początku lat 80. XX wieku. W późniejszym czasie, tamtejsza polana zaczęła zarastać, a w konsekwencji borówkowe pola zamieniły się w las. Nic więc dziwnego, że amatorów wędrówek na ten szczyt było raczej niewielu. Wspinaczka w chaszczach, po której nie można było liczyć na spektakularne widoki, była wątpliwą atrakcją. I pewnie tak zostałoby do dziś, gdyby nie starania pracowników Nadleśnictwa Baligród. Nie tylko odkrzaczono wierzchołek Korbani, ale i zbudowano na nim 6-metrową, drewnianą platformę widokową, z której rozciąga się fantastyczny krajobraz od Pogórza Bieszczadzkiego, Soliny poprzez połoniny po Tarnicę. Platforma okazała się strzałem w dziesiątkę i dzięki niej Korbania dołączyła do najciekawszych bieszczadzkich atrakcji turystycznych. Szczególny powód do zadowolenia mogą mieć amatorzy fotografii, którzy często z tej właśnie lokalizacji, utrwalają w kadrze wschody i zachody słońca. Nie brakuje takich, co nocują na szczycie. Warunki do tego ułatwili im leśnicy, stawiając obok platformy, zamykany schron dla turystów.

 

  • Kamieniołom w Bóbrce - Nieczynny kamieniołom w Bóbrce koło Myczkowców leży na stokach Kozińca (522 m n.p.m.). Stanowi on doskonały punkt widokowy w kierunku Soliny. Szlak do kamieniołomu nie jest oznakowany, ale nietrudno tam trafić z drogi Bóbrka-Myczkowce. Należy kierować się wydeptaną ścieżką (szlak niebieski), by dojść do dawnego wyrobiska, które ma 300 m długości i 90 m szerokości. Widać tu odkryte piaskowce, które służyły między innymi do budowy solińskiej zapory. Eksploatację kamieniołomu zakończono w latach 70-tych XX wieku. Na południowych stokach Kozińca w 2004 roku powstał rezerwat pod tą samą nazwą. Jego osobliwością roślinną jest lepnica gajowa, która występuje głównie w Pieninach. W rezerwacie występują też storczyki, tojad mołdawski, sałatnica leśna. Można także spotkać tu żmiję zygzakowatą, gniewosza plamistego, węża Eskulapa, padalca oraz kumaki górskie.

 

  • Cudowne Źródełko w Zwierzyniu - znajdujące się w Zwierzyniu to cel wielu wycieczek i pielgrzymek. Od ponad 20 lat mieszkańcy Zwierzynia otaczają opieką to niezwykłe miejsce. Przeprowadzone w tym miejscu pomiary radiestezyjne wykazały, że woda ma nie tylko świetne walory smakowe, ale posiada również niebywałe walory bioenergetyczne. Pod tym względem jest to jedna z lepszych wód w kraju. Historia Źródełka w Zwierzyniu związania jest z krzyżem, który do 1922 roku byłw tutejszym kościele. Krzyż ten jest wyrobem limuzyjskim pochodzący z pierwszej połowy XIII wieku. Miasto Limoges leży w środkowej Francji, ponad 1500 km na południowy zachód od Zwierzynia. W XII i XIII było jednym z największych europejskich ośrodków rzemiosła artystycznego, specjalizujących się w produkcji metalowych przedmiotów zdobionych barwną emalią. Większość stanowiły przedmioty liturgiczne wykonane przeważnie z drewna odbitegopozłacane blachą miedzianą, na której umieszczano przedstawienia figuralne oraz bogatą ornamentację. Na ziemiach polskich zachowało się w całości lub fragmentarycznie kilkanaście wyrobów limuzyjskich, w tym relikwiarze, krzyże procesyjne i ołtarzowe. Spośród kilku krzyży tylko trzy przetrwały w stanie względnie mało naruszonym. Jednym z nich jest krzyż ze Zwierzynia. Zabytek ten znajduje się obecnie w Muzeum Archidiecezjalnym w Przemyślu. Jest on niewielkich rozmiarów 29 cm wysokości i 22 cm rozpiętość ramion. Bardzo mało wiemy o okolicznościach odkrycia krzyża zwierzyńskiego gdyż nie ma żadnych zapisów historycznych, które by mówiły o drodze jaką przebył ten krzyż zanim dotarł do kościoła w Zwierzyniu. Oscar Kolberg dziewiętnastowieczny badacz folkloru przed ponad stu laty dotarł do Zwierzynia i zapisał piękną legendę o odkryciu krzyża, wedłud której krzyż ten znalazała kobieta w studni, dzisiejsze źródełko i w ten sposób krzyż ten znalazał się w kościele w Zwierzyniu. Oscar Kolberg pisze, że do źródełka po wodę przebywali ludzie, która pomagała na choroby oczu. Po wojnie zapomniano o źródełku, choć wielu pracując na polach przy zbiorach korzystało z wody.

 

  • Cerkiew w Baligrodzie - zlokalizowana jest w południowo – wschodnim narożniku czworobocznego rynku baligrodzkiego. Najprawdopodobniej w miejscu tym stała wcześniej drewniana cerkiew unicka, ufundowana jeszcze przez rodzinę Balów. Cerkiew ta spłonęła w pożarze miasta w 1784 roku. Budowę murowanej cerkwi greckokatolickiej rozpoczęto w 1829 roku z fundacji Onufrego Karsznickiego, ówczesnego właściciela Baligrodu. Do budowy użyto kamieni, przypuszcza się, że jako spoiwo posłużył piasek mieszany z jajami kurzymi i krwią wołów. Budowę zakończył Wincenty Karsznicki w 1835 r. Wkrótce potem cerkiew uzyskała prawa parafialne, a następnie powstał dekanat baligrodzki obejmujący 15 parafii i 52 miejscowości wysokich Bieszczadów. Ikonostas malowany był później, bo w roku 1908, przez Męcińskiego. W latach 1914-1915, w zawierusze wojennej całe miasteczko doznało wielkich strat, w skutek czego straciło prawa miejskie, zaś cerkwi nie ominął niestety pożar. W 1928 r. została przeprowadzona gruntowna przebudowa. Nad nawą, w miejscu sygnaturki, wzniesiono wówczas kopułę. Zmieniono rysunek okien z prostopadłych na łukowe, ściany wewnętrzne pokryto polichromiami geometrycznymi i figuralnymi. Cerkiew jest orientowana, dwudzielna. Prezbiterium zorientowane na wschód, zamknięte półkoliście, i zwieńczone dachem dwuspadowym, a po obu jego stronach są dwie zakrystie: północna i południowa, nad którymi znajdują się małe kopułki. Nawa na planie prostokąta z przedsionkiem od zachodu. Nad nawą góruje ośmioboczna kopuła na tamburze. W sumie cerkiew zwieńcza pięć kopuł , duża symbolizująca Jezusa Chrystusa i cztery małe symbolizujące ewangelistów. Paramenty (szaty i sprzęty) liturgiczne zostały z cerkwi wywiezione w nieznanym kierunku, w sierpniu 1947 r. przez żołnierzy Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Jedyną zachowaną ikoną z baligrodzkiej cerkwi jest ikona Matki Boskiej z Dzieciątkiem pochodząca z XVII w., która znajduje się obecnie w Muzeum Budownictwa Ludowego w Sanoku. Od 1949 r. cerkiew używana była jako magazyn i rozpoczął się proces jej niszczenia.

 

  • Kirkut w Baligrodzie - cmentarz żydowski w Baligrodzie znajduje się nieopodal rynku, dość blisko ulicy - obecnie umieszczono tabliczki z kierunkiem dojścia od rynku. Teren cmentarza ma ok. 150 m długości i zajmuje ok. 1 ha powierzchni. Cmentarz znajduje się na niewielkim wzgórku. Składa się na niego grubo ponad 200 nagrobków, z których najstarszy datowany jest na rok 1716. Jego większa część do niedawna była w okresie letnim mocno zarośnięta, trzeba było przedzierać się przez krzaki, aby odnaleźć nagrobki, których jest tu wbrew pozorom sporo. Niemniej zdecydowana większość zniknęła bezpowrotnie, kiedy to hitlerowcy użyli ich do wybrukowania rynku, gdzie znajdują się do dzisiaj. Część została skradziona przez lokalnych "budowniczych". Wiele z zachowanych do dziś macew mocno odczuła upływ czasu. Do niedawna zapadnięte, zarośnięte mchem, poprzekrzywiane, przewrócone.

 

  • Siekierezada w Cisnej - Bieszczady to kraina dla prawdziwych mężczyzn. A cóż prawdziwy mężczyzna może robić w Bieszczadach - oczywiście pracować w lesie przy wyrębie i zwózce drzew. Tak było od początku PRL-u. W Bieszczady trafiali ludzie twardzi, ale często też niepogodzeni ze współczesnym światem. Były wśród nich wrażliwe dusze - rzeźbiarze, poeci, malarze. Takie postacie opisał Edward Stachura w swojej kultowej powieści Siekierezada. Drwale po wypłacie zbierali się w nielicznych bieszczadzkich barach - w Dwerniku, Ustrzykach Górnych, Lutowiskach, Wetlinie czy Cisnej. Przepijali tam większość zarobionych pieniędzy, potem wracali do swojej ciężkiej i niebezpiecznej pracy. Knajpy te były owiane legendami ich pijackich wyczynów. Do tych tradycji nawiązuje bar Siekierezada, którego ściany ozdobione są licznymi siekierami, ale także dziełami znanych bieszczadzkich artystów - Zubowa czy Radosa. Słynne jest tutejsze wino lane prosto z "pipy", tak jak i piwo. Siekierezada ma swój "klimat", szczególnie po sezonie, gdy przestają przychodzić tu tłumy turystów, by zrobić sobie zdjęcie w niecodziennym wnętrzu. Warto w listopadowy, słotny dzień, przy grzanym piwie porozmawiać niespiesznie z ludźmi, dla których Bieszczady są całym życiem. Jedni uważają, że Siekierezada (zwana także biesowską knajpą) to jeden z najlepszych pubów w Polsce, drudzy, że jest przereklamowana i urządzona przez niezrównoważonego psychicznie drwala... wszyscy jednak zgadzają się, że atmosfera lokalu jest naprawdę niepowtarzalna, a menu oferuje szeroki wybór piwa oraz bardzo smaczne wina. Wizyta tutaj to wyjątkowa atrakcja.

 

  • Bieszczadzka kolej wąskotorowa - Kolejki wąskotorowe w Bieszczadach zaczęto budować pod koniec XIX w. z inicjatywy właścicieli leśnych majątków. Umożliwiały one dowóz drewna do normalnotorowej linii kolejowej łączącej Przemyśl i Lwów z Węgrami i Austrią. Pierwszy odcinek kolei wąskotorowej, łączącej Nowy Łupków z Majdanem koło Cisnej, oddano do użytku na początku 1898 r. Sześć lat później przedłużono go do Kalnicy,a po następnych trzech latach do Smereka. Po zniszczeniach wojennych kolejkę, która przy braku dobrych dróg była jedynym środkiem transportu bieszczadzkiego drewna, ale także i ludzi, odbudowano. Nawet przedłużono jej trasę do leżącego na wschód od Wetliny uroczyska "Moczarne". Sytuacja zmieniła się znacząco po wybudowaniu obwodnicy i sieci utwardzonych dróg w Bieszczadach. W 1994 r. kolejkę zlikwidowano. Renesans kolejek wąskotorowych w całej Europie spowodował, że i bieszczadzka odżyła. W sezonie turystycznym jeździ na krótkim odcinku z Majdanu przez Cisną do Przysłupu. W tym ostatnim można zjeść smażonego pstrąga i pośpiewać przy ognisku, a potem wyruszyć z powrotem.

 

  • Tunel w Łupkowie - leżąca na granicy Beskidu Niskiego i Bieszczadów, na wysokości 640 m npm, Przełęcz Łupkowska od wieków stanowiła swoistą bramę, przez którą wiodły szlaki handlowe z północy na południe. Przez ludność zamieszkałą po północnej stronie nazywana była Wrotami Węgierskimi, gdyż otwierała drogę do naddunajskich krain. Natomiast po południowej stronie określano ją mianem Bramy Ruskiej, bo idące z węgierskich terenów kupieckie karawany wkraczały na ziemie zamieszkałe przez Rusinów. Rozwój kolejnictwa zapoczątkował powstawanie nowych żelaznych dróg. Jedną z nich była Pierwsza Węgiersko – Galicyjska Kolej Żelazna łącząca Węgry z Galicją. Poprowadzono ją z Budapesztu przez Koszyce, Łupków i Przemyśl do Lwowa. Tunel pod Przełęczą, ze względu na stopień komplikacji i niespodziewane przeszkody, był najdłużej budowanym elementem całej trasy. Drążenie tunelu rozpoczęto w marcu 1870 roku, a oddano do użytku 30 maja 1874 r. Według pierwszego projektu tunel miał mieć długość 750 metrów. Jednak źle przeprowadzone badania geologiczne, częste obsunięcia gruntu, epidemia cholery, problemy finansowe spółki i inne utrudnienia zmusiły do korekty planów. Skrócono długość tunelu, zmieniono jego przekrój i wzmocniono ściany. Dziś, leżący na wysokości 627 m n.p.m, korytarz ma 416 metrów długości, z tego tylko 182 metry znajdują się na terytorium Polski. Ponieważ linia miała duże znaczenie militarne, między innymi ułatwiała przerzut wojsk na drugą stronę Karpat i zaopatrzenie Twierdzy Przemyśl, dlatego w 1896 roku położono drugą nitkę torów. Po rozpadzie Austro-Węgier, na mocy postanowień Traktatu wersalskiego, w 1920 roku rozebrano jeden tor na odcinku Michalovce – Łupków. W 1880 roku na stacji w Łupkowie miało miejsce uroczyste pożegnanie, powracającego do Wiednia z wizytacji Galicji, cesarza Franciszka Józefa I. Wojciech Kossak uwiecznił to wydarzenie na płótnie zatytułowanym „Pożegnanie cesarza w Łupkowie". Przełęcz Łupkowska była ważnym obiektem strategicznym i nie ominęły jej działania militarne obydwu wojen. Szczególnie podczas pierwszej wojny w rejonie Łupkowa toczyły się ciężkie walki. Pobojowisko po jednej z bitew niezwykle obrazowo opisał Jaroslav Hašek w powieści „Przygody dobrego wojaka Szwejka..." Sam tunel też był kilkakrotnie niszczony i odbudowywany. W 1915 roku uszkodziły go wycofujące się wojska austro-węgierskie. Podczas drugiej wojny światowej tunel był niszczony dwukrotnie: we wrześniu 1939 roku przez wojsko polskie i w 1944 roku przez armię niemiecką.

 

  • Rezerwat Gołoborze - w okolicy Bystrego i nieistniejących wsi Rabe i Huczwice znajduje się kilka ciekawostek geologiczno-przyrodniczych. Do najbardziej znanych należy rezerwat przyrody nieożywionej "Gołoborze". Został on utworzony w 1969 r. aby chronić ze względów naukowych i dydaktycznych rumowisko skalne charakteryzujące się różnym stopniem zaawansowania sukcesji leśne. Znajduje się on na zboczu bezimiennego wzgórza pomiędzy Bystrem, a Rabem, nad Potokiem Rabiańskim. Jego powierzchnia wynosi 13,90 ha. Jest udostępniony turystycznie, do rezerwatu wiedzie mostek, wytyczono tu króciutką ścieżkę dydaktyczną. Gołoborza występują bardzo często na naszym terenie. Są znane pod inną nazwą, w Karpatach mówi się o gorganach, rumowiskach, grehotach, czasami spotykam się z określeniem rozwalisko skalne lub blokowisko. Na terenie Bieszczadów mamy dużo rumowisk, najbardziej malownicze znajdują się pod Tarnicą, Osadzkim Wierchem w masywie Połoniny Wetlińskiej, czy pod Smerekiem. Tam, gdzie występują piaskowce otryckie. Czym wyróżnia się to rozwalisko, dlaczego jest tak cenne? Nasze gołoborza występują przeważnie powyżej granicy lasu, powyżej 1000 m n.p.m. Rumowisko w okolicy Rabego to unikat, jest położne na wysokości 540-610 m n.p.m. Poza tym okolice Baligrodu są w obrębie tzw. łuski Bystrego - podjednostki tektonicznej - występują tu najstarsze stały w Bieszczadach: dolnokredowe warstwy cieszyńskie i warstwy lgockie. Łuski, czyli skiby są charakterystyczne dla Karpat, to pęknięte fałdy, których części nasunęły się na siebie, podczas nasunięcia tzw. część brzuszna została wytarta. Tutejsza rzeźba terenu jest bardzo charakterystyczna, występują stożkowate, strome wzniesienia dochodzące do około wysokości 800 m n.p.m. W okolicach Rabego występują unikatowe wody mineralne, przeważają jednak wody siarczkowe. Najcenniejsze są jednak tzw. wody swoiste, część źródeł jest samowypływowa, najcenniejsze są szczawy wodorowglanowochlorkowo-sodowe z zawartością związków arsenu zwane wodami arsenowymi. Nie wiem czy wiecie, że w ogóle wody lecznicze dzielą się na: mineralne i swoiste. Te nasze swoiste zawierają składniki farmakologicznie czynne, zawierają co najmniej 0,7 mg arsenu na litr wody. W okolicy są i solanki. Odwierty noszą nazwę "Anna" i "Ignacy". W okolicy rezerwatu można spotkać realgar (siarczek arsenu), aurypigment (arsen żółty) i kryształy górskie (diamenty marmaroskie). Były tu w XIX w. eksploatowane darniowe rudy żelaza - syderyty. Niewiele śladów pozostało po eksploatacji rudy żelaza, która była wykorzystywana w hamerni w Cisnej. Huta żelaza po raz pierwszy wzmiankowana w 1804 r. wykorzystywała złoża w dobrach Fredrów, najpierw w okolicy Cisnej, Lisznej, Dołżycy, Majdanu, a później po wyczerpaniu się tamtejszych złóż zaczęto wydobywać syderyt w Rabem i Nowosiółkach. Tylko w Rabem zachowało się wejście do sztolni, znajduje się ono naprzeciwko rezerwatu.

 

  • Bieszczadzki Park Narodowy - jest trzecim co do wielkości parkiem narodowym w Polsce. 80 proc. jego powierzchni pokrywają lasy, w których polują wilki, rysie i niedźwiedzie i orły, a spokoju szukają żubry i łosie. Polskie Bieszczady to zaledwie mały, najbardziej na zachód wysunięty skrawek magicznych Karpat Wschodnich. Mimo, że od wielu lat najwyższa ich część, z pięknymi połoninami, jest popularnym celem wypraw turystów z całego kraju, w porównaniu z Tatrami, Karkonoszami, czy większością pasm Beskidów, ruch turystyczny jest tu nadal niewielki. Największą atrakcją przyrodniczą Bieszczad są wysokogórskie łąki, czyli połoniny. Ich pochodzenie jest naturalne, choć intensywna niegdyś gospodarka pasterska, a w szczególności wypas wołów, zapewne przyczyniła się do obniżenia górnej granicy lasu, a tym samym znacznego poszerzenia połonin. Obecnie wszystkie połoniny leżą w granicach Bieszczadzkiego Parku Narodowego i niemal w całości są objęte ścisłą ochroną. Nawet najpiękniejsze partie bieszczadzkich połonin można zwiedzić unikając tłoku na szlakach. Zwłaszcza wiosną i jesienią, wędrowanie odkrytymi grzbietami z rozległymi widokami jest bardzo przyjemne.

 

  • Międzynarodowy Rezerwat Biosfery "Karpaty Wschodnie" - został wpisany na listę UNESCO jako jedyny tego typu obiekt położony na terenie trzech państw - Polski, Słowacji i Ukrainy. Obejmuje on Bieszczadzki Park Narodowy, słowacki Park Narodowy "Połoniny", ukraiński Użański Park Narodowy oraz kilka parków krajobrazowych. Na jego terenie realizowane są zadania wchodzące w ramy programu UNESCO "Człowiek i Biosfera" (MaB - Man and Biosphere), który zakłada, że światowy system rezerwatów biosfery powinien spełniać szczególną rolę w edukacji ekologicznej społeczeństw.

 

  • Bieszczady najdziksze polskie góry - Bieszczady nadal uważane są za najdziksze, a przez wielu turystów - również za najpiękniejsze polskie góry. Potrafią zachwycić w każdej porze roku. Wiosną, gdy wybuchają zielenią, latem pięknymi widokami, błękitem nieba i dzikością przepastnych lasów; jesienią wspaniałymi kolorami buków i złotem połonin; zimą obfitością śniegu i dalekimi widokami. Każda pora roku potrafi wydobyć z Bieszczad walory wszystkich innych pór roku. Bieszczady dla wielu turystów w Polsce są zjawiskiem - nigdzie nie czują się tak, jak tu, w południowo-wschodnim skrawku Polski. Bieszczady są bowiem nie tylko atrakcją przyrodniczą, ale też zjawiskiem kulturowym i socjologicznym. Burzliwa historia regionu sprawiła, że do dziś znaleźć można pozostałości wsi i zatarte ślady ludzkiej bytności pochłonięte przez naturę, natomiast w wyludnione góry i doliny ściągali uciekinierzy i oryginały. Bieszczady były i w pewnym stopniu pozostają polskim "dzikim Zachodem" (choć na wschodzie). Najwyższe partie polskich Bieszczadów nazywane są dość szumnie "Gniazdem Tarnicy" - od najwyższego wierzchołka sięgającego 1346 metrów wysokości. Miejscami stok opada tak stromo, że aż się prosi użyć słowa "ściana". W dole rozciągają się wielkie pola grechotów skalnych - wschodniokarpackich piargów zbudowanych z twardych piaskowców. Sieć znakowanych szlaków obejmuje praktycznie tylko najwyższe (ale też i najatrakcyjniesze) partie gór, ale każdy szukający samotności znajdzie tu wiele zakątków, gdzie ciężko natknąć się na turystów. Główna rzeka polskich Bieszczad - San - zbiera liczne mniejsze i większe dopływy. Zarówno on, jak i wpadające do niego rzeczki i potoki toczą swe wody w malowniczych dolinach, jak choćby okolice rezerwatu "Sine Wiry". Bieszczady od zawsze otaczał szczególny nimb. To właśnie tam jeździło się, żeby zasmakować samodzielności, samotności i przygody. Tam cementowało się przyjaźnie i woziło swoje pierwsze miłości. Zimą, wiosną, latem i jesienią Bieszczady oferowały coś, czego nie sposób było zaznać w innych górach. Dawały poczucie wolności. Charakter Bieszczadów najlepiej widać z góry. Wystarczy wspiąć się na Halicz, Rozsypaniec lub Kińczyk Bukowski i rozejrzeć dookoła. Dzikie doliny, kłębowiska buków porastających ich zbocza, wyniosłe połoniny, San wijący się cienką strużką, ogromne puste przestrzenie... Coś uderza w tym krajobrazie. Coś różni ten widok od widoków oglądanych we wszystkich innych górach Polski: nie widać żadnej wsi ani nawet żadnego pojedynczego domu. To chyba jedna z najbardziej charakterystycznych cech bieszczadzkiego krajobrazu. Kiedy to sobie uświadomimy, kiedy, choć przez chwilę, poczujemy się panami tych gór, samotnymi panami, będziemy wracać w nie już zawsze. Bieszczady to najmniej zaludnione i najmniej zagospodarowane polskie góry. To właśnie ten brak cywilizacji sprawił, że Bieszczady od lat były mekką wszystkich poszukiwaczy mocnych wrażeń, wszystkich romantyków i wszystkich „niespokojnych duchów". Mit polskiego Dzikiego Zachodu w połączeniu z echami „Łun w Bieszczadach" tylko ten wizerunek dzikich gór wzmocnił. Po części trwa on zresztą do dziś. To prawda, że ruchliwą obwodnicą przez wiosnę i całe lato suną korowody samochodów i wycieczek autokarowych. To prawda, że do prawdziwej rzadkości należy przewędrowanie całego pasma połonin bez spotkania rozwrzeszczanej wycieczki. To prawda, że Wetlina, Ustrzyki Górne i Cisna przypominają już miejscowości wypoczynkowe z innych części Polski. Prawdziwe Bieszczady istnieją jednak nadal. Wystarczy tylko odrobinę zboczyć z utartego szlaku. Wybrać się na Hyrlatą, Matragonę, Żołobinę, Szczycisko. Wszędzie tam znajdziemy Bieszczady sprzed lat. Będziemy mieli szansę na spotkanie „oko w oko" z jeleniem, wilkiem, a nawet żubrem i niedźwiedziem. Przedzierając się przez gąszcz jeżyn i malin na odsłoniętych stokach gór, odnajdując tropy dawnych ścieżek i leśnych duktów, pokonując głębokie parowy potoków, poczujemy smak prawdziwej przygody. Nocując w pasterskim szałasie lub dawnej chatce myśliwskiej, odnajdziemy klimat i nastrój towarzyszące pionierom bieszczadzkich kniei. To wyzwanie jednak tylko dla wytrawnych turystów, którym nie obcy jest kompas, ciężki plecak, a nawet nocleg pod gołym niebem. W te strony docierają naprawdę nieliczni. Ostre kryteria: wagi plecaka, umiejętności odnajdywania kierunku w bardzo trudnym terenie i wytrwałości skutecznie ograniczają krąg wędrowców odwiedzających te odległe zakątki gór. Oczywiście Bieszczady to nie tylko Wielka Przygoda i Wielka Próba. To także niezwykłej urody opustoszałe doliny, niegdyś ludnie zasiedlone, dziś zarastające trawą, dziurawcem, łopianem i miętą. Zapomniane cmentarzyki, przydrożne krzyże, zarastające zielskiem cerkwiska, ogromne przestrzenie wspaniałych łąk... Takie widoki czekają nas w dolinie Solinki, Rabiańskiego Potoku lub Sanu. Zwłaszcza ta ostania wycieczka godna jest polecenia. To jedna z najpiękniejszych tras w Bieszczadach i jedna z najpiękniejszych tras w Polsce, nadająca się zarówno na spacer, marszrutę lub przejażdżkę na rowerze. Pełen nostalgii jest również krajobraz dawnych wsi Tworylne, Dźwiniacz czy Horodek, gdzie wśród śladów dawnych zabudowań dojrzewają dzikie gruszki, malutkie jabłka i słodkie czereśnie... Bieszczady to także wspaniałe drewniane cerkwie w Równi, Hoszowie, Michniowcu, Smolniku nad Sanem... Bieszczady to słynna ciuchcia i mroczna Chryszczata, to bezkresne połoniny z falującymi na wietrze morzami traw, dającymi poczucie wolności i siły. Bieszczady to zapierające dech w piersiach widoki: ośnieżonych Tatr ze schroniska na Połoninie Wetlińskiej, wyniosłych Gorgnów z Tarnicy, czy świateł Lwowa z Halicza. Bieszczady to mistyczna, wielobarwna jesień rozbrzmiewająca dźwiękami jelenich rykowisk, okryta nisko snującymi się dymami mielerzy, pachnąca świeżą grzybnią i wilgocią... Bieszczady.

 

  • Drezyny Rowerowe - pierwsza w Polsce wypożyczalnia drezyn rowerowych. Bieszczady mają bogatą historię związaną z koleją. Po raz pierwszy ciuchcia zaczęła ciągnąć wagony krętymi dolinami rzek już w 1874 roku. Powstały przy tej okazji dwa tunele kolejowe, z czego jeden – pod Przełęczą Łupkowską – jest do dziś największym w Polsce. Koleją w zacofane Bieszczady przyjechały technologie, nowinki cywilizacyjne i społeczne, przyjechały idee i różne cenne dobra. Na dzień dzisiejszy można poznać historię regionu za pomocą drezyn rowerowych.

 

  • Karpacka Puszcza - masywy leśne Puszczy Karpackiej rozpościerają swoje ramiona w południowo-wschodniej Polsce. Na pograniczu Pogórza Przemyskiego i Gór Turczańsko-Sanockich bezpieczne schronienie znajduje wiele rzadkich i chronionych gatunków zwierząt, jak wilk, niedźwiedź, ryś czy żbik. Na uwagę zasługują również występujące tutaj lęgowe gatunki ptaków: orła przedniego, orlika krzykliwego, bociana czarnego oraz puchacza. Tutejsze lasy należą - obok Puszczy Białowieskiej - do najcenniejszych obszarów leśnych w Polsce o dobrze zachowanych cechach lasu naturalnego.

 

  • Bieszczadzka Wytwórnia Piwa Ursa Maior w Uhercach Mineralnych - powstała w 2013 r. w Bieszczadach. Pomysłodawcami i prowadzącymi są: piwowarka Agnieszka Łopata i Andrzej Czech. Oprócz Bieszczadzkiej Wytwórni Piwa w Centrum znajduje się sklep z produktami regionalnymi Esencja Karpat oraz trzypoziomowa sala Ursa Maior Gallery z Domem Aukcyjnym, stanowiącym galerię sztuki z pracami lokalnych artystów oraz salę degustacyjno-konferencyjną. Przy wykończeniach budynku oraz projektowaniu wyrobów współpracowano z lokalnymi artystami, zastosowano nowoczesne rozwiązania oszczędzające energię, a także innowacyjny wystrój wnętrz. Z Galerii Ursa Maior przez potężne przeszklenie widać część produkcyjną budynku i można obserwować codzienną pracę browaru. Obiekt wyposażono w panele słoneczne, z których energia wykorzystywana jest do produkcji piwa i do dostarczania ciepłej wody użytkowej. Przy budynku znajduje się ekologiczna, ogrodowa oczyszczalnia ścieków, systemy odzysku wody oraz letni ogródek. Bieszczadzka Wytwórnia Piwa jest w tej chwili jedynym browarem regionalnym w Bieszczadach. Piwne etykiety o nietypowym kształcie i szacie graficznej tworzonej przez bieszczadzkich artystów podkreślają lokalny charakter mikrobrowaru. W Centrum można spróbować świeżych piw prosto z browaru, posłuchać dźwięków muzyki świata, wziąć udział w degustacjach, imprezach, pokazach filmowych oraz nabyć książki traktujące o regionie i wyroby lokalnych twórców. Nazwa Ursa Maior, oznaczająca po łacinie Wielką Niedźwiedzicę, ma różne znaczenia. Kulturowe związki niedźwiedzi z piwowarstwem pojawiają się w fińskich legendach mówiących, że piwo warzone na wesele musi fermentować z udziałem piany z pyska niedźwiedzia. Znaleźć je można także w słowach litewskiej pieśni weselnej, gdzie niedźwiedź przynosi na wesele beczkę piwa. Również w pamiętnikach Aleksandra Fredry z lat 1844-1846 Trzy po trzy przeczytać można: Z gór czarnych kurzyło się wkoło – na co tam zwykli mawiać, że niedźwiedzie piwo warzą. Dzisiaj mówi się, że "w Bieszczadach niedźwiedzie piwo warzą", gdy nad lasem punktowo unosi się mgła. Niedźwiedzie to również gospodarze bieszczadzkich lasów, a konstelacja Wielkiej Niedźwiedzicy jest dobrze widoczna na czystym, bieszczadzkim nocnym niebie.

 

  • I wiele, ale to wiele unikalnych miejsc, dolin, szczytów, obiektów architektury drewnianej i murowanej oraz Bieszczadzkich osobowości które nie sposób w tym miejscu wymienić. Przepis jest prosty, trzeba rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady by doświadczyć tego na własnej skórze...