Co można robić

  • Bieszczadzkie Drezyny Rowerowe - to atrakcja łącząca turystykę i zamiłowanie do tradycji kolejarskiej, która znajduje się na nieczynnej linii kolejowej 108 od Zagórza do Krościenka. Ta bez wątpienia jedna z najpiękniejszych tras kolejowych w Polsce liczy już ponad 130 lat. Można podziwiać jej uroki przemierzając ten odcinek drezynami rowerowymi. Siedzibą wypożyczalni jest stacja kolejowa w Uhercach Mineralnych skąd turyści wyruszają aby przeżyć przygodę swojego życia.

  • Zwiedzanie wnętrza największej zapory w Polsce - PGE Energia Odnawialna S.A. Oddział ZEW Solina-Myczkowce w Solinie ma do zaoferowania bardzo ciekawą i cieszącą się niesłabnącą popularnością ofertę zwiedzania Elektrowni Wodnej w Solinie, wyjątkowej nie tylko w skali krajowej budowli hydrotechnicznej.

  • Wake Park Solina - to urokliwe zaciszne miejsce dla całej rodziny. Jeżeli szukasz miejsca gdzie można odpocząć od zgiełku oraz aktywnie wypoczywać to miejsce jest dla Ciebie.

  • Największą Bieszczadzką Tyrolkę Solina – Zatoka Drewniana - tyrolka zlokalizowana jest nad zatoką Jeziora Solińskiego w pobliżu zapory. Zjazd odbywa się pomiędzy dwoma brzegami zalewu i gwarantuje duży zastrzyk adrenaliny.

  • „Blob Jump Water" skoki do wody - Blob Jump to ogromna wodna poduszka wypełniona powietrzem, która dostarcza ogromną dawkę pozytywnych emocji i wrażeń wszystkim jego użytkownikom. Zabawa odbywa się w następujący sposób Na jednym z końców poduchy Blob Jump umieszczony zostaje skoczek. Z przeciwległej strony druga osoba lub para zeskakuje ze specjalnej konstrukcji na wodną poduchę dzięki czemu przekazuje skoczkowi całą swoją energię. Wybicie skoczka odbywa się w błyskawicznym tempie i pozwala na bardzo efektowne oraz niezapomniane loty do wody.

  • Quick Jump – zabawa polegająca na oddaniu swobodnego skoku z platformy zamontowanej na wysokości 14 metrów bez hamowania, pod koniec swobodnego opadania urządzenie samoczynnie wyhamuje osobę (uczucie swobodnego spadania, podobne do skoku na bungy.

  • Rejsy jachtem po Zalewie Solińskim - to wyjątkowa atrakcja nie tylko dla doświadczonych wilków morskich. Z wiatrem we włosach, na pełnych żaglach, odwiedzimy liczne zatoki, podziwiając piękno Bieszczadów.

  • Spływ Doliną Sanu - górski odcinek Sanu, to wprost wymarzone miejsce do zorganizowania spływu. Urokliwe zakola i podnoszące poziom adrenaliny przełomy, górujące nad korytem rzeki pasmo Otrytu, dostarczą Wam niezapomnianych wrażeń. Z dala od ludzkich osad w towarzystwie mieszkańców rzeki, odkryjecie wyjątkowe piękno Bieszczadów na krańcu świata.

  • Wędkowanie na wodach Jeziora Solińskiego - czy można sobie wymarzyć lepsze miejce na połów ryb ? Miejsce, w którym rwąca, górska rzeka wpływa do wielkiego jeziora. Gdzie każdy wędkarz znajdzie coś dla siebie – zarówno miłośnicy połowów na muchę jak i wędkarze lubiący połów na spokojnych wodach gdzie nocą wybrać się można po pysznego sandacza lub ogromnego suma. Można tu posiedzieć nad brzegiem ze spławikiem, gruntem czy też ze spinningiem i próbować swoich możliwości nad różnymi gatunkami ryb : szczupak , sandacz sum, boleń ,okoń ,troć wędrowna ,pstrąg karp, płoć, leszcz i wiele innych gatunków. Wędkarstwo dostarcza tam wiele przyjemności. Tym wszystkim, którzy uwielbiają wędkować nie muszę chyba opisywać jak fantastycznie jest siedzieć z wędką na brzegu lub chodzić ze spinningiem i czekać aż coś pięknego uderzy. Ciekawostką jest to, że gdy jest się w Bieszczadach nad wodą to można poczuć wspaniały mikroklimat występujący w tym regionie i gdy się raz tu przyjedzie, to już ciągnie przez cały czas. Wody obu bieszczadzkich zbiorników „Soliński" i "Myczkowiecki" zalicza się do wód nizinnych i mają one I klasę czystości. Wędkować można całą dobę, zarówno z brzegu jak i z łodzi z uwzględnieniem limitów i okresów ochronnych.


  • Na grzyby w Bieszczady - choć pierwsze grzyby zaczynają pojawiać się już na początku lipca to prawdziwy wysyp, tych najsmaczniejszych, przypada na jesienne dni. Niezależnie jednak od pory powinniśmy wybrać się choć raz na grzybobranie. Niezwykłe uroki Bieszczadzkiego lasu i kosz pełen pachnących grzybów dostarczy nam odpoczynku psychicznego i uczty dla podniebienia. „Zielone wzgórza nad Soliną, zapomnianych ścieżek ślad" a dookoła lasy pełne grzybów. Trzeba tylko wiedzieć, w której zatoce zacumować jacht, wyskoczyć na brzeg i nazbierać koszyk borowika.

  • Wyprawa samochodem terenowym - w dzikie, bieszczadzkie lasy to marzenie każdego mężczyzny oraz wielu kobiet. Oczywiście samochodem nie można wjeżdżać wszędzie gdzie nam się podoba. Planując wyprawę terenówką w Bieszczady należy wziąć pod uwagę wyłącznie legalne trasy tak by nie niszczyć lasów, nie straszyć zwierzyny oraz upraw. Istnieje możliwość zorganizowania wyprawy w oparciu o tereny prywatne oraz ogólno dostępne, opuszczone trakty. Warto zlecić przygotowanie imprezy lokalnemu przewodnikowi.


  • Tropienie mieszkańców bieszczadzkich lasów - ktoś powie, że w Bieszczadach zwierzęta często same podchodzą pod domostwa, a niedźwiedzia najłatwiej spotkać przy śmietniku. Prawda. Ale prawdą jest też to, że czekanie i nasłuchiwanie odgłosów przyrody jest ciekawą przygodą, bo nigdy nie wiadomo, co się wydarzy. Tropienie mieszkańców bieszczadzkich lasów można prowadzić niemal przez cały rok. Wiosną jest mało turystów, a zwierzęta intensywnie nadrabiają zimowe zaległości w żerowaniu. W lipcu i w sierpniu występuje turystyczne zjawisko pt. szturm na połoniny. Choć to nie najlepsza pora na spokojne podpatrywanie dzikiej przyrody, całkiem łatwo jest zobaczyć orliki krzykliwe lub myszołowy, które latają wówczas w poszukiwaniu pożywienia dla piskląt. Skrzydlatych rodziców widać i słychać. Oglądając tańczące na niebie ptaki, nie wolno zapominać o patrzeniu pod nogi. Na słońcu lubią się wygrzewać żmije i jaszczurki. Spotkanie z jadowitą żmiją zygzakowatą może być niebezpieczne, dlatego warto sprawdzić, gdzie się siada. Od połowy września do połowy października trwa w Bieszczadach najpiękniejszy spektakl - rykowisko jeleni. Walczące samce są tak przejęte sobą, że nie zwracają uwagi na ludzi. Można do nich podejść nawet na odległość kilkunastu metrów. W październiku ponad wzgórzami przelatują ptaki migrujące, błotniaki, sokoły wędrowne, żurawie. Także na jesieni tworzy się wataha - młode wilki urodzone w poprzednim roku rozpoczynają z rodzicami koczowniczą wędrówkę. Grupę trudno jednak zobaczyć, bo to zwierzęta bardzo ostrożne. Dużo łatwiej odnaleźć zimą jej trop - najczęściej jest to pojedynczy ślad, ponieważ grupa wilczym zwyczajem idzie łapa w łapę. Kiedy ziemia przykryta jest śnieżną kołdrą, tropy widać jak na dłoni. Łatwiej jest wówczas w bez-listnym lesie wypatrzyć stado żubrów lub chmarę jeleni.

  • Przejażdżka Bieszczadzką Kolejką Wąskotorową - jedną z najsłynniejszych kolejek wąskotorowych w Polsce jest legendarna „Bieszczadzka Kolejka Leśna", kursująca górskimi dolinami z Majdanu koło Cisnej w kierunku połonin do Przysłupia oraz na zachód, wzdłuż słowackiej granicy aż do Balnicy. Co roku podróżują nią rzesze turystów, co czyni ją jedną z największych atrakcji w Bieszczadach. Pierwsza lokomotywa wjechała na stację w Majdanie 22 stycznia 1898 r. prowadząc skład towarowo-osobowy z Nowego Łupkowa. Wraz z koleją powstały w Majdanie budynki stacji, magazyny, parowozownia oraz budynki mieszkalne dla pracowników kolei. W 1911 r. zarząd nad kolejką objęły c. k. Austro-węgierskie Koleje Państwowe z dyrekcją we Lwowie i kierownictwem kolei w Nowym Łupkowie. Budowa połączenia kolei normalnotorowej w Łupkowie z koleją wąskotorową, która wiodła w głąb gór ułatwiło transport w leśne ostępy ludzi i sprzętu, a w szczególności zwózkę pozyskiwanego w bieszczadzkich lasach drewna. Nastąpiło znaczne ożywienie gospodarcze tej części regionu. W latach 1900-1904 dobudowano odcinek torów do Kalnicy i Beskidu (u podnóża Dziurkowca 1,190 m n.p.m.), a w przededniu wybuchu I wojny światowej kolejka dochodziła do Strzebowisk z licznymi odgałęzieniami do tartaków. W trakcie działań wojennych 1914 r. linia kolejowa została w wielu miejscach zniszczona. Rosjanom udało się uruchomić kolejkę początkiem 1915 r., jednak w wyniku kontrofensywy austriackiej pojawiły się kolejne uszkodzenia i zniszczenia infrastruktury kolejowej i sprzętu. Po zakończeniu działań wojennych, w 1921 r. przystąpiono do naprawy torowisk, nasypów, odbudowy mostów i przepustów. W latach dwudziestych XX w. staraniem Potockich zbudowany został odcinek kolejki, wiodący z Rzepedzi do Duszatyna i Mikowa. W okresie międzywojennym kolejka służyła do transportu drewna, ale też osób i towarów potrzebnych osadom kolejarskim i górskim wioskom. Po zajęciu regionu w 1939 r. przez oddziały Wehrmachtu, Niemcy dokonali napraw zniszczeń powstałych w wyniku walk, zmienili rozstaw torów z 760 mm do 750 mm i eksploatowali wąskotorówkę aż do połowy 1944 r. Gdy front zaczął zbliżać się do Bieszczadów, Niemcy ewakuowali na zachód znaczną część personelu i zaplecza technicznego. Regularne działania wojenne i akcje partyzanckie doprowadziły do znacznych zniszczeń w infrastrukturze. Po ustaniu walk i ustabilizowaniu się sytuacji w kraju administracja lasów państwowych zleciła w 1950 r. odbudowę kolejki i taboru ekspozyturze PCD „Paged" w Tarnowie. W latach 1953-1958 kolejką zarządzało Przedsiębiorstwo Transportu Leśnego w Przemyślu, a od 1958 r. Ośrodek Transportu Leśnego w Sanoku. W związku z planami budowy kombinatu drzewnego w Rzepedzi, który powstał w latach 1955-62, wykonana została też trasa ze Smolnika do Rzepedzi w 1961 r. wraz z odgałęzieniami. Linia ta została wykonana z wykorzystaniem nasypów kolejki powstałej w latach 20-tych. W 1964 r. oddano do użytku ostatni odcinek do Moczarnego. Odbudowa i rozbudowa bieszczadzkiej kolejki leśnej była największą, powojenną inwestycją na kolejach leśnych w kraju. W czasach PRL-u kolej eksploatowano bardzo intensywnie, jednakże po zmianach ustrojowych sytuacja uległa radykalnej zmianie. Popyt na drewno spadł, Zakłady Przemysłu Drzewnego w Rzepedzi ogłosiły upadłość. W latach 1991- 1992 uległ likwidacji Ośrodek Transportu w Sanoku, a utworzony w jego miejsce Zakład Transportu i Spedycji Lasów Państwowych przeszedł w zarząd komisaryczny. W kwietniu 1993 r. kolejka została przekazana nadleśnictwu. W związku z rosnącymi kosztami kolei, która stała się nierentowna 1 grudnia 1994 r. ostatecznie zawieszono jej działalność. W Majdanie istniał również niewielki skansen kolei wąskotorowej, utworzony w 1985 r., w którym znajdowały się m.in. parowóz Kp-4 i parowóz Px-48, zabytkowe wagony osobowe, wagon kłonicowy i platforma, pług odśnieżny. 15 października 1991 r. wszystkie eksponaty przewieziono do Muzeum Kolejek Wąskotorowych w Sochaczewie. Zdawało się, że kolejka bieszczadzka na trwałe już zniknie z krajobrazu Bieszczadów, szczęśliwie dzięki inicjatywie społecznej 16.07.1996 r., powstała Fundacja Bieszczadzkiej Kolejki Leśnej, która postawiła sobie za cel uratowanie i uczynienie z niej atrakcji turystycznej. Godny podziwu upór i poświęcenie społeczników spowodowały, że 4 lipca 1997 r. o godz. 12.00 wyruszyła ponownie w trasę z Majdanu do Przysłupia „Bieszczadzka Ciuchcia". Odtąd zainteresowanie wycieczkami „bieszczadzką ciuchcią" nie maleje, a wręcz przeciwnie z roku na rok wzrasta. Sukcesywnie zwiększa się również atrakcyjność oraz poszerza oferta przewozów turystycznych, a także tabor. Największą atrakcją są lokomotywy spalinowe Wls-75, Wls-150 oraz Wls-180, duża lokomotywa Lxd-2, a zwłaszcza parowozy „Las" i Kp-4.


  • Zjeść naleśnika giganta z Chaty Wędrowca w Wetlinie - specjalnością Chaty, i w zasadzie jedyną stałą pozycją, jest Naleśnik Gigant z Jagodami® certyfikowany jako Bieszczadzki Produkt Lokalny. Jest przygotowywany tylko z naturalnych składników, bez jakichkolwiek dodatków chemicznych, i zupełnie nie wygląda jak tradycyjny płaski naleśnik. Przypomina olbrzymiego racucha, ale sposób przyrządzania i użyte składniki nie mają nic z racuchem wspólnego. Jest bardzo słodki oraz kaloryczny. Jego nazwa, receptura i wygląd są od 2013 r. zastrzeżone w Urzędzie Patentowym RP. Jest on podawany z bieszczadzkimi jagodami, ale także z truskawkami, twarogiem, jabłkami, sezonowymi owocami.

  • Szlak kulinarny podkarpackie smaki - podróże „za smakiem" to wyjątkowa forma turystyki, zdobywająca w ostatnich dekadach szczególne uznanie na świecie, jako samodzielna destynacja turystyczna. Regionalne potrawy, trunki i specjały stają się nie tyle smakowitym dodatkiem do wrażeń z podróży, ale celem wyjazdu samym w sobie. Dziedzictwo kulinarne jest istotnym elementem budowy marki turystycznej państwa i regionu. Przy wyborze celu podróży, dobra i oryginalna kuchnia często staje się decydującym argumentem. Wytrawnych globtroterów możemy zachęcić do przyjazdu wielowiekową tradycją prostych potraw, spożywanych w klimatycznych gospodach, karczmach, zajazdach, gościńcach, szynkach. Możemy ich zaprosić także na posiłek „u miejscowych", czyli w agroturystyce – posiłek z lokalnych produktów, przygotowany przez gospodynie z przepisów zapamiętanych od mamy i babci. Udział w poznawaniu tradycji kulinarnej regionu pozwala lepiej zrozumieć mieszkańców i ich styl życia, a w ten sposób pełniej podróżować. I zrozumieć podkarpacki fenomen – stosunkowo niewielki obszar, będący przez stulecia mozaiką narodów i grup etnograficznych. Współczesna kuchnia podkarpacka chętnie sięga do tej tradycji, do przepisów i recept sprzed lat. I pozwala podkreślać wieloetniczny charakter kulinariów obszaru województwa podkarpackiego. Atrakcje turystyczne naszego województwa to nie tylko świat drewnianych kościołów i cerkwi, wspaniałych pałaców, bezdroży Bieszczadów i Beskidu Niskiego, nieskażonej przyrody Roztocza. Czyż smakoszy nie przekona do odwiedzenia wnętrz renesansowych i barokowych fortalicjów staropolska kuchnia zaprawiona smakami dziczyzny? Czy łowców kulinarnych okazji nie ucieszy pełna micha prostego, lecz wyśmienitego jedzenia rodem z tradycji bojkowskiej, łemkowskiej, pogórzańskiej czy lasowiackiej? A jaka radość w czystym ekologicznie środowisku czeka osoby szukające „zdrowej żywności", smakujące kromkę orkiszowego chleba posmarowanego ręcznie robionym masłem oraz podkarpackim miodem spadziowym? To kuchnia prosta ale bardzo smaczna, oparta na ziemniakach, kapuście, kaszach, pieczywie i przetworach mlecznych. Typowe dania kuchni łemkowskiej i Bojkowskiej to: żur z mąki owsianej (kisełycia) jedzony z ziemniakami, polewki z suszonych owoców, zacierka na soku z kwaszonej kapusty (kwasówka), zacierka na mleku z roztopioną bryndzą (maczanka), kleik mączny z masłem (mastyło), gęsta kasza pszenna z owocami, kapusta z fasolą, grochem albo kwaszona, pierogi z mąki razowej z nadzieniem z kapusty, pierogi z kaszą gryczaną (krysze) oraz placuszki z kiszoną kapustą (huczki).

  • Wędrówka Bieszczadzkimi szlakami - Bieszczady są zjawiskiem i dla wielu osób najpiękniejszymi górami w Polsce. Odwiedzają je kilkukrotnie w ciągu roku, gdyż każda z pór odkrywa inne oblicze ich urody. Największą atrakcją przyrodniczą Bieszczad są wysokogórskie łąki, czyli połoniny. Nawet najpiękniejsze partie bieszczadzkich połonin można zwiedzić unikając tłoku na szlakach. Zwłaszcza wiosną i jesienią, wędrowanie odkrytymi grzbietami z rozległymi widokami jest bardzo przyjemne. Najlepszymi Bieszczadzkimi szlakami są np. szlak wiodący przez: Wetlina – Przełęcz Orłowicza - Połonina Wetlińska – Schronisko PTTK Chatka Puchatka – Wetlina, czas: 6 godz. 30 min. Piękna, niedługa trasa najpopularniejszą z połonin. Wspaniała górska sceneria, dalekie panoramy, w większości biegnie otwartym terenem wśród górskich łąk. Jest to jedna z najczęściej odbywanych przez turystów wycieczek w Bieszczadach – w sezonie letnim na połoninie bywa naprawdę tłoczno. Przy szlaku, na wschodnim krańcu połoniny znajduje się kultowe, jedno z najbardziej urokliwych w polskich górach schronisko PTTK "Chatka Puchatka". Budynek powstał jako posterunek obserwacyjny dla wojska w latach 50., później harcerze zaadaptowali go na schronisko, w końcu przejęło go PTTK. Jest to jeden z najmniejszych obiektów noclegowych w polskich górach, ale nocleg w dosyć spartańskich warunkach, zwłaszcza przy gorszej pogodzie (gdy za oknem hula wiatr), może być niezapomnianym przeżyciem. Schronisko jest wyjątkowo uroczo położone. Widok stąd jest podobny do tego z głównego wierzchołka; pięknie prezentuje się zwłaszcza Połonina Caryńska. Drugim wariantem pieszej wędrówki jest trasa wiodąca przez: Ustrzyki Górne – Przełęcz Wyżniańska – Połonina Caryńska – Ustrzyki Górne, czas: 4 godz. 30 min. Niezbyt długa, ale wymagająca dobrej kondycji wycieczka na szczyt Połoniny Caryńskiej, położony na zachód od Ustrzyk Górnych. W większości prowadzi wspaniałymi górskimi halami, z dalekimi widokami na wszystkie strony świata. Jest to jedna z najładniejszych wycieczek bieszczadzkich. Można skrócić drogę o połowę, kończąc (lub zaczynając) ją na Przełęczy Wyżniańskiej. Połonina Caryńska jest drugim ze szczytów, obok Połoniny Wetlińskiej, który stanowi wizytówkę polskich Bieszczadów. Ze szczytu roztacza się wspaniała panorama – szczególnie w kierunku południowo-wschodnim. Pięknie prezentuje się stąd gniazdo Tarnicy, a na południu masyw Wielkiej i Małej Rawki. Trzecim wariantem do pieszej wędrówki jest trasa rozpoczynająca się na: Przełęcz Wyżniańska – Schronisko PTTK "Pod Małą Rawką" – Wielka Rawka – Ustrzyki Górne, czas: 3 godz. 30 min. Przełęcz Wyżniańska oddzielaj masyw Połoniny Caryńskiej od Małej i Wielkiej Rawki. Przechodzi tędy szosa z Wetliny do Ustrzyk Górnych – znajduje się tu parking, a w sezonie wakacyjnym kursują autobusy do obu tych miejscowości. Z przełęczy zielony szlak biegnie na południe, szeroką drogą, przechodząc obok łysego wierzchołka Wyżniańskiego Wierchu (913 m n.p.m.) i wkrótce dociera do położonego pod lasem schroniska PTTK pod Małą Rawką. Podejście do schroniska jest łagodne i sympatyczne. Powyżej bacówki, stoki Małej Rawki są już bardzo strome. Z Małej Rawki (1267 m n.p.m.), pięknie prezentuje się Wielka Rawka z urwistymi północnymi stokami, a w oddali gniazdo Tarnicy. Wielka Rawka jest najwyższym szczytem pasma granicznego. Na głównym wierzchołku znajduje się pokaźny, betonowy słup – dawny punkt geodezyjny, a w pobliżu niewielkie skałki. Ze szczytu rozciąga się wspaniała panorama – w dole pod nami leżą maleńkie Ustrzyki Górne, a za nimi rozciąga się masyw Tarnicy z charakterystycznym siodłem przełęczy między Tarnicą i Szerokim Wierchem. Bardziej ku północy ciągnie się Połonina Caryńska, a na północy widać ładną sylwetkę Połoniny Wetlińskiej. Przedstawione wyżej trasy Bieszczadzkich szlaków to tylko jedne z kilkunastu jak nie kilkudziesięciu alternatyw, wszystko zależy od tego co chcemy zobaczyć mając do dyspozycji szczyty połonin, doliny, łąki, lasy, miejsca po spalonych osadach ludzkich oraz pas graniczny. Jedynym ograniczeniem jest nasz wyobraźnia oraz chęć poznawania nowych miejsc.

  • Spinning na Sanie czyli wędkarskie eldorado na górskim odcinku Sanu - wędkarze zaliczani są do największej grupy hobbystów w naszym kraju. Szacuje się, że tę dyscyplinę sportu w Polsce uprawia około półtora miliona osób, w tym ponad sześćset tysięcy skupionych w Polskim Związku Wędkarskim. Podkarpacie ma długą historię związaną z tym sportem, zręby pierwszych związków wędkarskich tworzył tu Ignacy Łukasiewicz, wynalazca lampy naftowej. San jest największą rzeką Bieszczadów i od dawna cieszy się największym zainteresowaniem pasjonatów czynnego spędzania czasu wolnego nad wodą. Od wielu lat organizowane są na jego wodach zawody wędkarskie o międzynarodowej randze. W lipcu 2010 roku na odcinku Zwierzyń - Postołów odbyła się trzydziesta edycja Mistrzostw Świata w Wędkarstwie Muchowym. Zawodnicy poławiali tu pstrągi, lipienie i głowacice. Ludzie uprawiający wędkarstwo muchowe w środowisku hobbystów uznawani są za swoistą arystokrację. Wyzwania jakie stoją przed pasjonatem tej dziedziny sportu to umiejętne wykonanie przynęt imitujących poszczególne gatunki owadów oraz zdolności pozwalające na prowadzenie muchy po powierzchni wody. Bardzo często nie bez znaczenia są tu umiejętności nabyte podczas obserwacji środowiska naturalnego rzek górskich.

  • Podążać podkarpackim szlakiem architektury drewnianej - szlak architektury drewnianej na terenie województwa podkarpackiego to 9 tras o łącznej długości 1202 km., na szlaku znajduje się 127 obiektów architektury drewnianej. Obejrzeć można m.in.: kościoły, cerkwie, skanseny, zespoły zabudowy małomiasteczkowej, dworki i pałace. Na szczególna uwagę zasługują perły architektury drewnianej, wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturowego i Przyrodniczego UNESCO: kościół w Haczowie, pochodzący z XV w.; zespół plebański w Bliznem z kościołem drewnianym z XVI w. z polichromią przedstawiającą unikatową tzw. biblię plebejską; cerkiew greckokatolicka pw. św. Michała Archanioła w Smolniku; zespół cerkiewny – cerkiew greckokatolicka pw. św. Michała Archanioła w Turzańsku; Cerkiew greckokatolicka pw. Narodzenia Przenajświętszej Bogurodzicy w Chotyńcu; zespół cerkiewny - cerkiew parafialna pw. Św. Paraskewy w Radrużu. Długość trasy: 1202 km. Tutaj znajdziesz dokładny opis wszystkich szlaków architektury drewnianej. 

  • Wypał węgla w Bieszczadach - to jeden z najbardziej charakterystycznych obrazów kojarzących się z tą piękną krainą. Przez stulecia dymy unoszące się nad lasami i górami świadczyły o tym, że był on jednym z głównych zajęć ludzi zamieszkujących te trudno dostępne strony. Do dziś wypalanie węgla drzewnego jest szczególną bieszczadzką atrakcją, tematem zdjęć, a dla nielicznych już dziś osób, również sposobem na życie. Od wypalaczy wymagano od zawsze szczególnej tężyzny fizycznej, hartu ducha i odporności na wszelkie niewygody związane z mieszkaniem nieraz głęboko w lesie, w samotności, w otoczeniu dzikiej przyrody, nieopodal miejsca wypału. Sprawiało to, że fachem tym trudnili się jedynie najwytrwalsi, samotnicy, ludzie szukający ucieczki od świata, nieraz z problemami. Ich osmalone twarze były ich znakiem rozpoznawczym. Na przestrzeni stuleci nazywano ich węglarzami, smolarzami, kurzaczami... Węglarzy jest już dziś coraz mniej, coraz trudniej ich odszukać wśród bieszczadzkiej puszczy, coraz trudniej zamienić z nimi słowo, czy poznać tajniki ich pracy. Wszystko to sprawia, że po setkach lat ewolucji wypał węgla jest chyba bliższy sztuce niż kiedykolwiek indziej. Wymaga olbrzymiej wiedzy i trudnego do zdobycia w nowoczesnym świecie doświadczenia. Grono osób trudniących się tym egzotycznym zawodem stale maleje, wiedza o nim staje się coraz trudniej dostępna. Dziś węglarze bardziej niż kiedykolwiek w swej długiej historii przypominają wąską kastę wtajemniczonych przekazujących sobie swoje umiejętności. Z drugiej strony wypał, choć stał się o wiele bezpieczniejszy niż niegdyś, nadal wymaga tężyzny fizycznej, wytrzymałości na wszelkie trudy związane z samotnym, długotrwałym przebywaniem w głuszy oraz wytrwałości. Koniec końców jest to wciąż bardzo ciężka praca, którą zdolni są wykonywać jedynie wybrani.
 
  • Zimowe atrakcje w Bieszczadach w skrócie - w obiegowej opinii krąży wiele mitów na temat Bieszczadów w zimie. Słyszy się , że śnieg odcina mieszkańców na wiele dni, drogi są nieprzejezdne, a po ulicach chodzą wtedy niedźwiedzie (polarne – wg niektórych wersji). To naprawdę mity! To prawda, że zimą Bieszczady zmieniają swoje oblicze. Jednak ludzie gór, którzy nie jedną wiosnę (a raczej zimę) mają za sobą , są przygotowani na wielkie śniegi i trzaskające mrozy. Nawet drogowcy nie dają się zaskoczyć i bardzo szybko drogi po obfitych opadach śniegu stają się czarne. A jakie są Bieszczady zimą na prawdę? Gdy dzień staje się coraz krótszy i pierwszy biały puch pokrywa świerki i buki, potoki zamarzają i skrzą się w słońcu, a góry stosunkowo łagodne i przyjemne do wędrowania, pokazują swój pazur. Drzewa pokrywają się szadzią, bieleją i tworzą niesamowite leśne białe korytarze. Las przypomina wtedy gotyckie katedry. To widoki , które czekają na wytrwałych zimowych piechurów. Powyżej granicy lasu, jest tylko piękniej. Widoki z ośnieżonych połonin pozostają w człowieku na zawsze. Piechurów zapraszamy na wycieczki na rakietach śnieżnych na połoniny. Tam, gdzie na Bieszczadzkich szczytach są wyciągi, śmiechy, zabawa i białe szaleństwo nie gaśnie do późnych godzin nocnych. Mamy sporo dobrze wyposażonych wyciągów narciarskich. To jednak nie koniec atrakcji zimowych w Bieszczadach. Można na chwile powrócić do czasów dzieciństwa i wziąć udział w kuligu z ogniskiem ciągniętym przez konne zaprzęgi lub niewielkie saneczki. Zainteresowani zimową przyrodą, nie zawiodą się propozycjami podglądania np. Żubra – imperatora puszczy. Do dyspozycji odwiedzających zimą Bieszczady znajdują się również snowtubbing, skutery śnieżne i inne ciekawe atrakcje...


  • Wyciągi narciarskie w Bieszczadach - zima to okres śnieżnego szaleństwa w Bieszczadach. Ten południowowschodni zakątek Polski zimą zmienia całkowicie swoje oblicze. Przyjeżdżający tutaj turyści w okresie ferii zimowych lub w okresie świąteczno-sylwestrowym z powodzeniem mogą spakować swoje narty lub deskę snowboardową. Co prawda Wysokie Bieszczady wraz z ośnieżonymi Połoninami pozostają poza zasięgiem większości narciarzy (chyba że są wyposażeni w narty ski-tourowe), jednak w niższych partiach Bieszczadów znajdą się dla nich ciekawe propozycje. Narciarze na pewno znajdą coś dla siebie w Ustrzykach Dolnych, Lesku, Arłamowie, Kalrikowie, Bystrem czy Puławach (Pogórze). Wyciągi narciarskie w Bieszczadach i Pogórzach nie są w znakomitej większości trudnymi stokami, dlatego początkujący oraz rodziny z dziećmi będą się tutaj doskonale i bezpiecznie bawić na nartach. Mile zaskoczeni będą także miłośnicy nart biegowych i nart śladowych. W Bieszczadach sporo jest szlaków wyznaczonych także dla nich. Doskonałe warunki śniegowe, dzika przyroda i otoczenie bieszczadzkich szczytów nastrajają do wypraw na biegówkach. Bieszczady stosunkowo dobrze zaopatrzone są w wypożyczalnie sprzętu zimowego (wypożyczalnie nart, wypożyczalnia nart biegowych, wypożyczalnie skitourów). 

 

  • Kulig w Bieszczadach - jak wyglądają kuligi w Bieszczadach? Wyobraź sobie zimowe bieszczadzkie doliny, gdzie gałęzie jodeł uginają się pod śniegiem. Głęboko w białym puchu zasypane są drogi i skrzą się od pochodni oblodzone strumyki. Na pograniczu zmroku krajobraz błękitnieje i nagle czernieje. Spokój i harmonię zagłusza tętent kopyt. Zdyszane konie mkną przed siebie a my mkniemy na saniach w konnym zaprzęgu, w rękach pochodnia z trzaskającym ogniem. Śpiew, śmiech i pęd! Pochodnie rozświetlają drogę. Na końcu tej drogi płonie już ognisko, czekają rozgrzewające napitki, kiełbaska! Tak wyglądają bieszczadzkie kuligi! Za dnia – ze wspaniałymi widokami, nocą z pochodniami. Niesamowitej zabawy nie ma końca!

 

  • Biegówki w Bieszczadach - marzy Ci się pojeździć na nartach biegowych najdalej na południu Polski? To zapraszamy do Mucznego, gdzie u podnóża najwyższych szczytów Bieszczad: Bukowego Berda i Tarnicy 1346m zostały przygotowane przez leśników trasy biegowe. Dzięki specyficznemu mikroklimatowi śnieg zalega tam najdłużej! Możecie spróbować swych sił na nartach biegowych na trasach o różnej trudności i długości. Najczęściej jest przygotowywanych 5 tras biegowych o długościach od 1,8 km, przez 2,4; 4,8; aż do 6,5 kilometrowej. Tam też są organizowane różne zawody narciarskie jak np. Tropem Żubra. W Ustrzykach Dolnych biegowe trasy narciarskie ulokowane są na górze Żuków we wsi Ustjanowa Górna i stąd też nazwa "Pod Żukowem". Miejsce to jest położone niecałe 4 km od Ustrzyk Dolnych w kierunku Leska. Znajduje się tam kila pętli m.in. o długości 2,5 km, 5 i 10 kilometrów. Do ubijania tras oraz zakładania torów do stylu klasycznego wykorzystywany jest profesjonalny ratrak. W dniu 8 września 2011 r. Gmina Ustrzyki Dolne otrzymała potwierdzenie nadania homologacji dla tras narciarstwa biegowego "Pod Żukowem" zatwierdzonej przez Międzynarodową Federację Narciarską (Internationale de Ski Federation – FIS). Certyfikaty pozwalają na rozgrywanie zawodów międzynarodowych z udziałem najlepszych zawodników z całej Europy i Świata. Zapraszamy również na narty biegowe do Wetliny, która leży w sercu Wysokich Bieszczadów. W latach 2003-2006 ówcześni członkowie Stowarzyszenia Rozwoju Wetliny i Okolic wytyczyli, przygotowali i oznakowali ok. 20 km tras do narciarstwa biegowego. W grudniu 2012 roku Stowarzyszenie Rozwoju Wetliny i Okolic otrzymało od Nadleśnictwa Cisna pozwolenie na wytyczenie, wyczyszczenie i oznakowanie nowej ścieżki biegowo-narciarskiej w Wetlinie. Nowa trasa wytyczona została na łąkach należących do Nadleśnictwa, a znajdujących się niemal w centrum Wetliny.


  • Paintball - to forma aktywnego wypoczynku przeznaczona dla każdego, bez względu na wiek, płeć czy zawód. Dyscyplina ta łączy w sobie elementy gier strategicznych, współzawodnictwa oraz współdziałania w grupie. W trakcie gry uczestnicy rozwijają u siebie zdolność logicznego myślenia, szybkiego podejmowania decyzji oraz działania pod presją, bawiąc się przy tym w nietypowy sposób. Aby wygrać, zawodnicy muszą wykazać się sprytem, "stalowymi" nerwami i nierzadko dobrą kondycją fizyczną. Jest to sposób na fantastyczne spędzenie wolnego czasu na świeżym powietrzu wraz ze znajomymi, współpracownikami lub rodziną. Paintball polega na strzelaniu żelatynowymi kulkami wypełnionymi różnokolorową farbą spożywczą ze specjalnych karabinków, zwanych markerami. Wysokiej jakości sprzęt używany podczas gry oraz przestrzeganie podstawowych zasad bezpieczeństwa powoduje, że jest to bezpieczny sport. Gry paintballowe mogą być rozgrywane w lesie, budynkach, na łąkach lub specjalnie przygotowanych polach. Istnieje nieograniczona liczba scenariuszy (Obrona wzgórza, Ochrona prezydenta, Dwie flagi, itp), w których można konkurować.


  • Spływy pontonowe w Bieszczadach - wybierając Bieszczady na miejsce wypoczynku przed oczyma wyobraźni mamy zwykle wspaniałe Połoniny kuszące ogromem otwartej przestrzeni, bujne lasy, gdzie wędrując samotnie odnajdujemy samego siebie, nocne rozgwieżdżone niebo, dziką przyrodę i wspaniały klimat. Rzadziej jednak wyobraźnia podsuwa nam wypoczynek związany z wodą orzeźwiających górskich rzek... a szkoda! Wyobraźcie sobie, że podróżujemy leniwie mijając puszczańskie lasy, osuwiska odkrywające tajemnice karpackiej geologii, dzikie ptactwo... szare czaple, bociana czarnego, kaczki podrywające się z wody na nasz widok, a my niesieni prądem rzeki po prostu odpoczywamy otoczeni zielenią. Towarzyszą nam dźwięki spokojnego szumu wijącej się jak wstęga górskiej rzeki. Pod nami widać skaliste dno, a przez czystą jak kryształ woda dostrzegamy uciekające pstrągi. Tak wyglądają spływy pontonowe w Bieszczadach.


  • Rejsy statkiem po Zalewie Solińskim - rejs statkiem spacerowym jest niewątpliwie jedną z największych atrakcji turystycznych nad Zalewem Solińskim. Trudno sobie wyobrazić wycieczkę w Bieszczady bez poznania walorów krajobrazowych "Bieszczadzkiego Morza". Spośród wielu firm specjalizujących się w tego typu inicjatywach na uwagę zasługuje statek TRAMP. Jest zdobywcą I Nagrody w konkursie Urzędu Marszałkowskiego Województwa Podkarpackiego w kategorii "Niezapomniane Przeżycia". Rejsy statkiem w sezonie turystycznym odbywają się od godz. 9.00 do 18.00. Podczas godzinnego rejsu statek płynie odnogą rzeki San obok Wyspy Zajęczej, w kierunku zapory wodnej w Solinie, przepływa obok WZW "JAWOR", Martwego Lasu i opływa Wyspę Skalistą. Pokonuje dystans 12 km docierając do miejsc, gdzie nie kursują inne statki spacerowe. Podczas rejsu dwugodzinnego statek płynie dodatkowo obok zatoki Victoriniego, Drzewa Wisielca i wpływa do Zatoki Czarnego, pokonując odległość 22 km. Na życzenie grup wycieczkowych trasy mogą być zmieniane i wydłużane. Statek wyposażony jest w urządzenia nagłaśniające, dzięki czemu turyści mają okazję usłyszeć wiele ciekawych informacji podczas rejsu.


  • Kajakiem po Solinie - Jezioro Solińskie zwane "Bieszczadzkim Morzem" jest doskonałym miejscem do kajakowania. Dzieli się na dwie odnogi: zachodnią - zasilaną głównie przez wody rzeki Solinki i wschodnią - zasilaną głównie przez wody rzeki San. Wschodnia odnoga jest bardzo dzika. Tu brzegi jeziora nie są prawie wcale zamieszkałe. Króluje tu dzika przyroda w postaci dziewiczych lasów, urokliwych zatok, cypli i przylądków. Jest bardzo wiele miejsc w których można rozbić samotny biwak nad wodą z dala od zgiełku najpopularniejszych bieszczadzkich szlaków. Można także odbyć jednodniowy spływ zapływając do tychże miejsc, zażywając kąpieli w krystalicznie czystej wodzie lub delektując się orzeźwiającą bryzą jeziora pod rozgrzanymi słońcem skałami schodzącymi wprost do wody. Jest to doskonała propozycja dla turystów na jednodniową odmianę od chodzenia po bieszczadzkich górskich szlakach lub dla osób pragnących spędzić czas nad wodą i na wodzie w spokoju, ciszy i w otoczeniu cudownych widoków i dzikiej przyrody. Jest to także świetny pomysł na alternatywne spędzenie czasu z dziećmi w górach i jednocześnie nad wodą oraz sprawienie swoim Pociechom sobie niezapomnianej przygody!


  • Żeglowanie po Solinie - Zbiornik Soliński to sztuczne jezioro, położone w województwie podkarpackim w pobliżu miejscowości Solina. Został utworzony w 1968 roku poprzez spiętrzenie wód Sanu i Solinki przez zaporę, która ma 81,8 m wysokości (najwyższa w Polsce) i 664 m długości. Zbiornik ma powierzchnię ok. 22 km² i największą w Polsce pojemność (472 mln m³). Maksymalna głębokość zbiornika to 60 m przy zaporze. Poniżej zapory znajduje się elektrownia wodna o mocy 200 MW. Sezon żeglarski na Zalewie Solińskim trwa od maja do listopada, przy czym najlepsze żeglowanie ze względu na wiatr jest w maju i czerwcu oraz we wrześniu i październiku. Wówczas wiatr osiąga prędkość 5-7 m/s, zaś w porywach 15-17m/s. W lipcu i sierpniu natomiast 3-4 m/s. Najkorzystniej żegluje się w godzinach 10-18. Najwyższe fale osiągają 50-70 cm. Wiosną i jesienią występują liczne zamglenia. Charakterystyczną cechą jeziora, związaną z jego śródgórskim położeniem, jest duża zmienność wiatru. Zbiornik ma bardzo rozwiniętą linię brzegową (ok. 166 km przy średnim stanie wody), z licznie występującymi zatoczkami – ujściami strumieni. Większość nadających się do cumowania miejsc jest błotnista (ze względu na wahania lustra wody) lub kamienista. Poza okolicami Polańczyka na jeziorze znajduje się tylko kilka dostępnych przystani o bardzo ograniczonej infrastrukturze. Zbiornik Soliński (nazywany również Jeziorem Solińskim) jest jednak dość popularny wśród żeglarzy i kajakarzy, ze względu na walory krajobrazowe i mniej "skomercjalizowany" charakter niż np. Kraina Wielkich Jezior Mazurskich. Na całym zbiorniku obowiązuje zakaz używania silników spalinowych (nie dotyczy Policji i WOPR).


  • Wznieś się w przestworza czyli loty szybowcem - szybowiec to coś jakby samolot tylko bez silnika. Tylko w jaki sposób lata a potem jeszcze ląduje tam gdzie powinien? Pomaga w tym odrobina fizyki – mechanika Newtona (mechanika lotu) oraz termodynamika („mechanika" atmosfery). Sprawiają one, że lot szybowcem to jedno z przyjemniejszych doświadczeń jakie można przeżyć: unosisz się w powietrzu, podziwiasz piękne widoki i delektujesz się błogą chwilą. Szkoda przegapić coś takiego. Spraw sobie lub swojemu bliskiemu niezapomnianą przygodę. W swojej ofercie posiadamy dwa rodzaje lotów. W zależności od preferencji klient ma możliwość wyboru lotu szybowcem na wysokość 300 lub 1000 metrów nad poziom startu. Oczywiście w każdym z lotów na pokładzie szybowca znajduje się pilot instruktor. Specyfika obu lotów opisana została poniżej. Lot szybowcem na wysokość 300 m czyli, szybowiec holowany jest za pomocą wyciągarki na wysokość 300 m, w czasie ok. 25 s. Jego średnie wznoszenie wynosi 12 m/s, natomiast przyśpieszenie jest na tyle duże, że szybowiec w 3 s osiąga prędkość 100 km/h. Lot odbywa się z lądowiska w miejscowości Weremień k/Leska. Z szybowca rozpościera się piękny widok pasma Góry Gruszka o majestatycznej Góry Czulnia. Te dwie góry przecinane są przez rzekę San, tworząc u podnóża Czulni przełom. W oddali, na kierunku północnym można zobaczyć długie pasmo Gór Słonnych, tworzących tzw. „rusztowo" rozciągnięte równoległe grzbiety górskie. Na kierunku południowym widoczne jest pasmo graniczne z Połoninami: Smerekiem, Połoniną Caryńską, Wetlińską oraz grzbiet Tarnicy. Lot taki daje możliwość obejrzenia naturalnej panoramy bieszczadzkiej z perspektywy lotu ptaka.


  • Zobacz żubra w Mucznem - pokazowa zagroda żubrów znajduje się na terenie leśnictwa Muczne, przy drodze Stuposiany – Tarnawa Niżna, nad potokiem Czerwonym, ok. 2 km przed miejscowością Muczne. Zagroda powstała w ramach projektu „Ochrona in situ żubra w Polsce – część południowa" współfinansowanego przez Unię Europejską i Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Obecna zagroda jest kontynuacją hodowli żubra w Bieszczadach, która została zapoczątkowana w 1963 r. zagrodą aklimatyzacyjną nad potokiem Zwir w Nadleśnictwie Stuposiany. W obiekcie podziwiać można żubry linii białowiesko-kaukaskiej tzw. górskiej, pochodzące z Szwajcarii i Francji. Zagroda zajmuję powierzchnię leśną ok. 7 ha i pozwala obserwować zwierzęta w ich naturalnym środowisku. Teren porośnięty jest starymi jodłami i świerkami a przez środek przepływa potok dostarczający żubrom wody. Dla zwiedzających przygotowano tarasy widokowe zapewniają możliwość obserwacji żubrów niezależnie od pogody. Obiekt służy edukacji przyrodniczej i jest jedną z największych atrakcji turystycznych regionu.


  • Warsztaty garncarstwa w Carpe Diem - twórcze warsztaty ceramiczne to spotkanie, podczas którego uczestnicy mają możliwość aktywnego odpoczynku poprzez obcowanie z cząstką żywiołów – ziemi i wody. Tocząc na kole garncarskim, czy lepiąc ręcznie, uczestnicy bez w zględu na wiek eksperymentują z formą, strukturą, z własną wyobraźnią – dzięki czemu mają doskonałą okazję do odreagowania stresów dnia codziennego i świetnej zabawy. Podczas warsztatów zapewniamy materiały i narzędzia: koła garncarskie z napędem elektrycznym, różne rodzaje gliny, narzędzia do kształtowania i ozdabiania. Pod opieką instruktora uczestnicy toczą formy na kole garncarskim. Osoby oczekujące na miejsce przy kole garncarskim otrzymują plaster gliny i lepią ręcznie proste naczynia lub inne formy wg własnego pomysłu. Tak powstałe flakony, dzbanki, miseczki, itp. uczestnicy samodzielnie ozdabiają wybraną techniką. Wyroby, które powstają w trakcie spotkania, przekazywane są uczestnikom na pamiątkę.


  • Warsztaty pisania ikon - skierowane są zarówno do plastyków aktywnych zawodowo, zainteresowanych zdobyciem nowych umiejętności, jak i do amatorów pragnących obudzić w sobie pasję. Warsztaty trwają 7 dni, podczas których uczestnicy zdobędą następującą wiedzę praktyczną i teoretyczną: przygotowanie deski na której będzie malowana ikona, poznanie w praktyce technik złocenia ikon, poznanie w praktyce tradycyjnej techniki malowania ikon metodą tempery jajowej, poznanie technik wykończenia i zabezpieczenia namalowanej ikony, zapoznanie uczestników z podstawową historią i symboliką ikony w formie wykładu. Każdemu uczestnikowi warsztatów organizatorzy zapewniają wszelkie, niezbędne materiały malarskie. Podczas trwania warsztatów każdy uczestnik własnoręcznie namaluje pod okiem prowadzących swoją własną ikonę.


  • Bibułowy świat Bazyla - wyroby z bibuły i krepiny oraz warsztaty bibułkarstwa artystycznego od kilku lat są znakiem rozpoznawczym gospodarstwa agroturystycznego Bazyl. To co proponują wywodzi się z bibułkarstwa ludowego - rękodzieła bardzo popularnego w Bieszczadach w latach przedwojennych, kiedy to ozdobami z bibuły przystrajano cerkwie, przydrożne kapliczki i domostwa. Zachęceni opowieściami babci o wieczorach przy bibule, postanowili powrócić do tego zajęcia, myśląc oczywiście o dodatkowej atrakcji dla gości. Początkowo miały to być zajęcia na deszczowe dni. Jednak zainteresowanie nimi przerosło ich najśmielsze oczekiwania, a dzięki zaangażowaniu, poczuciu humoru i wciąż nowym pomysłom prowadzącego cieszą się stale niesłabnącą popularnością. Na ich wzornictwo przeogromny wpływ ma przyroda bieszczadzka, a dokładniej przemijające pory roku. W kolekcji mają wzory: wiosenne - przepełnione żywymi kolorami wiosny, letnie - nasycone ciepłem letniego słońca, jesienne - zabarwione wszystkimi odcieniami bieszczadzkiej jesieni, zimowe - oddające surowość, a zarazem piękno zimy w Bieszczadach. Dziś powstają u nich już nie tylko pojedyncze bibułowe kwiaty i bukiety, ale całe kompozycje do dekoracji wnętrz, a ich bibuła wzbudza ogromne zainteresowanie na wszelkiego rodzaju jarmarkach, kiermaszach oraz targach turystycznych.


  • Bieszczadzkie fotosafari - wybierzemy się razem w Dzikie Bieszczady, gdzie będziecie mogli poznać florę i faunę Bieszczadzką. W programie wycieczki z naszym przewodnikiem: prelekcja o florze i faunie Bieszczad, rekreacyjne przejazdy samochodami terenowymi po bieszczadzkich bezdrożach, wizyta na wypale węgla drzewnego, tropienie zwierzyny, rozpoznawanie śladów i dźwięków lasu, wspólny odpoczynek i integracja przy ognisku i Bieszczadzkim trunku.


  • Warsztaty fotograficzne w Bieszczadach o każdej porze roku - to kraina kultowa dla fotografów. Oddalona od cywilizacji, zimą staje się jeszcze bardziej niedostępna i surowa. Pokryte śniegiem połoniny, zimowe mrozy, wiatry towarzyszące burzom śniegowym, skutecznie odstraszają „niedzielnych turystów". Dla fotografów zmieniające się warunki, mgły i chmury przelewające się przez bieszczadzkie szczyty podczas zimowych inwersji, stwarzają wyjątkowe okoliczności do uwiecznienia najpiękniejszych polskich gór w pełnej krasie. Jeśli więc nie przerażają Was minusowe temperatury i chcielibyście przeżyć fotograficzną przygodę, to polecamy tego typu warsztaty. Zobaczycie najpiękniejsze zakątki Bieszczad, a prowadzący podzielą się z Wami swoją wiedzą i doświadczeniem. Poznacie podstawowe techniki fotografowania w plenerze, nauczycie się budowy kadru, wykorzystania zastanych warunków oświetleniowych tak, aby Wasze fotografie zachwycały nie tylko Was. Podczas wyjazdu będziecie fotografować zachody i wschody słońca, zajmiecie się też astrofotografią. Poznacie zaawansowane techniki pozwalające na wykorzystanie maksimum możliwości Waszego sprzętu.


  • Warsztaty pieczenia chleba na zakwasie - gdy już przewędrujesz wybrane szlaki, gdy deszcz lub śnieg pokrzyżuje Ci plany albo po prostu zapragniesz nauczyć się czegoś nowego w ciepłej i miłej atmosferze w starej chyży łemkowskiej u Wiesi i Bogdana weź udział w warsztatach pieczenia chleba na zakwasie. Weź od początku wszystko dosłownie w swoje ręce. Usyp w odpowiednich proporcjach mąki, otręby, ziarna dodaj zakwas i wodę wraz z serwatką, wymieszaj i wyrób ciasto chlebowe, a następnie nałóż do forem. Hasło „Wiem co jem" w tym przypadku nabiera sensu – czyż nie?Warsztaty podzielone są na dwa etapy ze względu na czas potrzebny chlebkowi aby wyrósł ! Możemy pomóc zorganizować czas wolny pomiędzy etapami – ten wariant do uzgodnienia indywidualnego! W trakcie trwania pierwszego jak i drugiego etapu serwujemy herbaty ziołowe, degustujemy sery, dżemy i powidła, bułki pszenne, nasz chleb z masłem czosnkowym, wędzonki, a i „kusztyczek" nalewki też się znajdzie! Pierwszy etap zaczynamy około godziny 9,00 / do uzgodnienia / i trwa około dwóch godzin. W tym czasie przygotowujemy suche składniki na chleb tj. maki, ziarna, otręby, dodajemy zakwas, wyrabiamy i pakujemy do foremek. Nasz chlebek pozostawiamy do wyrośnięcia do godziny około 17,00. Przygotujemy sobie jeszcze produkty sypkie na nasz pierwszy chleb w domu, spiszemy przepis i co tam jeszcze trzeba! Drugi etap: godzina około 17-stej, chleb nasz jest już wyrośnięty więc pora posmarować go "roztrzepanym" jajeczkiem i posypać np. makiem, kminkiem itp. Czas pieczenia około godziny poświęcimy na podsumowanie dnia, uzupełnienie wiadomości. Popijając herbatkę ziołową czekamy na finał pieczenia. Po wyjęciu naszego chleba w oczekiwaniu na wystygnięcie bierzemy udział w pamiątkowej sesji "foto".


  • Skorzystaj z zabiegów rehabilitacyjnych w Uzdrowisku Polańczyk - Polańczyk jest miejscowością uzdrowiskową, położoną w sercu Bieszczad na półwyspie Jeziora Solińskiego zwanego „Bieszczadzkim Morzem". Jego położenie jest jednym z atutów czyniących tę miejscowość atrakcyjną pod względem krajobrazowym oraz klimatycznym. Wody zalewu złagodziły ostre górskie powietrze, dzięki czemu powstał specyficzny mikroklimat. Warunki klimatyczne oraz czystość powietrza to główne atuty tego terenu. Lecznictwo uzdrowiskowe rozpoczęto w 1977 roku, natomiast w 1999 roku Polańczyk uzyskał status uzdrowiska. Występują tu wody mineralne wodorowęglanowo-sodowe, jodkowe, borowe – o nazwie „Polańczanka" oraz chlorkowo-wodorowęglanowe-sodowe, bromkowe, jodkowe, fluorkowe i bromowe – o nazwie „Solinianka", co pozwala wykorzystać ich działanie w kuracji pitnej i kąpielach leczniczych. Cała baza sanatoryjno – wypoczynkowa znajduje się na przepięknym półwyspie, wcinającym się głęboko w wody solińskiego akwenu, o dobrym nasłonecznieniu i przewietrzeniu. W obiektach sanatoryjnych może się leczyć łącznie 900 osób. Ośrodki posiadają własne zakłady przyrodolecznicze i gabinety zabiegowe oraz są przystosowane dla osób niepełnosprawnych ruchowo.Profile lecznicze Uzdrowiska Polańczyk: choroby ortopedyczno-urazowe, choroby reumatyczne, choroby kardiologiczne i nadciśnienie, choroby górnych dróg oddechowych, choroby dolnych dróg oddechowych, choroby endokrynologiczne oraz cukrzyca.


  • Trasy rowerowe w Bieszczadach - chcielibyśmy zachęcić wszystkich, którzy nie mają nic przeciwko "pedałowaniu", do zwiedzania Bieszczadów także w ten sposób. Turystyka rowerowa z dnia na dzień jest coraz popularniejsza i ma coraz więcej zwolenników, którzy dostrzegli wiele zalet, jakie kryje w sobie ten rodzaj wypoczynku połączonego ze zwiedzaniem ciekawych miejsc. Poruszanie się rowerem ma wiele plusów, przede wszystkim poprawimy troszkę kondycję oraz podreperujemy zdrowie, oraz odwiedzimy wiele miejsc do których nie dojechalibyśmy samochodem, ze względu np. na zakazy ruchu, ale też takie do których nie doszlibyśmy w sposób tradycyjny, choćby z powodu ograniczonego czasowo pobytu, dużych odległości, itp. Warto zaznaczyć, że trasy tutaj wymienione nie są tylko specjalnie do tego celu przeznaczonymi, biegną także asfaltem lub ścieżkami leśnymi. Rozdział ten jest w związku z tym przeznaczony przede wszystkim dla amatorów, którzy nie uprawiają tego sportu wyczynowo, ot po prostu dla lubiących zwykłe przejażdżki rowerowe. Opisy tras są w związku z tym bardzo uproszczone a ich zadaniem jest głównie zasygnalizowanie, gdzie tym środkiem lokomocji można i warto się poruszać w Bieszczadach, dlatego że najlepsze trasy na tym terenie to takie, które sami sobie wyznaczymy. Powód tego jest prosty: znakami rowerowymi poznaczone są niemal wszystkie drogi publiczne oraz większość stokówek - w niektórych miejscach trochę bez potrzeby, ładu i składu, jakby za dużo farby było... Jeżeli ktoś ma przed sobą jakąkolwiek mapę Bieszczadów zauważy z pewnością, że drogi w tych górach nie ograniczają się jedynie do Wielkiej i Małej Obwodnicy oraz do Obwodnicy Wysokiego Działu, ale że jest sporo innych dróg, większych i mniejszych, takich które gdzieś się zaczynają i gdzieś się kończą a także takich, które urywają się nagle. Jak widzimy, spora większość z nich jest ograniczona znakami zakazu ruchu i tam przede wszystkim warto udać się rowerem, tym bardziej, że ograniczeń dla zmotoryzowanych przybywa z roku na rok - co nie jest zresztą bezzasadne.


  • Geocache – zabawa terenowa, często pojawia się problem, jak zachęcić dzieci do chodzenia po górach. Proponujemy doskonałą zabawę jaką jest geocache (geo – ziemia, cache – skrytka). Geocaching to gra terenowa użytkowników GPS polegająca na poszukiwaniu „skarbów" ukrytych przez jej innych uczestników. Aby w zabawie mogły brać udział również osoby nie posiadające odbiornika GPS, opisy skrytek zawierają często dokładne informacje, pozwalające na ich odszukanie bez użycia GPS, co jest często znacznie ciekawsze. W Bieszczadach znajduje się kilkadziesiąt takich skrytek. Wszystkie informacje na temat zabawy, szukania skrytek, lokalizacji skrytek, chowania nowych „skarbów" znajdziecie na stronach: www.opencaching.pl i www.geocaching.pl

  • Questy Wyprawy Odkrywców - to program promujący w Polsce i za granicą metodę odkrywania i promocji danego miejsca w oparciu o lokalne dziedzictwo kulturowe, przyrodnicze i historyczne. Metoda ta wywodzi sie z Questingu, który został spopularyzowany w Stanach Zjednoczonych, w Polsce z powodzeniem rozwija się od kilku lat między innymi pod nazwą Questy - Wyprawy Odkrywców. To edukacyjna gra terenowa, która łączy w sobie elementy zabawy i nauki, poszukiwań skarbu i radości odkrywania! Jest to także oryginalna metoda odkrywania i promocji dziedzictwa kulturowego, historycznego i przyrodniczego danego regionu czy miejscowości. Questy – Wyprawy Odkrywców to nieoznakowane w terenie trasy, którymi uczestnik zabawy porusza się na podstawie wierszowanych wskazówek. To wreszcie atrakcyjne narzędzie edukacji regionalnej. Każdy quest prezentuje konkretny temat , dlatego w jednej miejscowości może powstać kilka wypraw odkrywców prezentujących różne aspekty lokalnej specyfiki. Głównym celem Questów jest jak najbardziej efektywne i atrakcyjne zaprezentowanie dziedzictwa danego regionu czy miejscowości. Zwrócenie uwagi uczestnika tej gry terenowej na wyjątkowe elementy danego miejsca związane z lokalną specyfiką przyrodniczą, historyczną i kulturową. Ważne przy tym jest odkrywanie niezwykłego, unikalnego charakteru przestrzeni (tzw. ducha miejsca). Istotne w wyprawach odkrywców jest zwrócenie uwagi na zwyczajne z pozoru miejsca, dostrzeżenie w nich wyjątkowości i atrakcyjności. Tajemnica atrakcyjności i skuteczności Wypraw Odkrywców w odkrywaniu i promowaniu danego miejsca kryje się w bezpośrednim zaangażowaniu zarówno twórców, jak i uczestników gry. Od dawna bowiem wiadomo, że najskuteczniejsza edukacja i poznawanie odbywa się poprzez osobiste doświadczenie. Jeśli dodać do tego elementy zabawy i poszukiwań skarbu to mamy gotową receptę na uatrakcyjnienie oferty edukacyjno-turystycznej danego miejsca!


  • Szlaki piesze, trasy spacerowe - główną atrakcją Bieszczadów Wysokich i otuliny są oznakowane szlaki piesze w góry, a także trasy spacerowe dolinami. Można tu zrobić podział na szlaki turystyczne, ścieżki dydaktyczne, przyrodnicze, historyczne, ale sprowadza się to do jednego: Bieszczady Wysokie to miejsce dla osób które lubią chodzić. Pomimo, że region ten jest obszarem stosunkowo niedużym, to tras do wędrowania jest tu ogromna ilość. Gdybyście chcieli przejść tylko to co proponujemy na naszej stronie, Wasz urlop musiałby trwać co najmniej miesiąc, a i tak pewnie wymyślilibyście jeszcze inne, dodatkowe warianty tras. Tutaj każdy z Was znajdzie coś dla siebie. Do zobaczenia na szlaku!


  • Park linowy LEMUR w Polańczyku - to zróżnicowany system przeszkód między drzewami. Innowacyjne rozwiązania i możliwości pokonywania dystansu od drzewa do drzewa sprawią, że poczujecie się jak na prawdziwym sprawdzianie umiejętności swojej równowagi i koncentracji! Park linowy – to świetna zabawa na wysokości wśród drzew. Szybkie przeszkolenie pozwoli każdemu skorzystać z urozmaiconych tras linowych. Zmierzycie się z przeróżnymi przeszkodami dostosowanymi do Waszych możliwości.


  • Wycieczki jednodniowe z Bieszczaderem - wybierasz się w Bieszczady i nie masz pojęcia jak zaplanować swój wolny czas? Mamy propozycję nie do odrzucenia - wybierz się z nami na jedną z fascynujących wycieczek jednodniowych. Jeśli myślą Państwo o poznaniu zagadek najciekawszych miejsc w Bieszczadach, odkryciu na nowo polskości we Lwowie, skosztowaniu królewskiego trunku w jednej z węgierskich piwniczek, odkrycia tajemnic zbójeckich w drodze na Słowację albo jeśli po prostu chcą Państwo mieć piękne wspomnienia z urlopu, to jesteście Państwo w odpowiednim miejscu.


  • Bieganie - skoro już jesteśmy w Bieszczadach, to dlaczego nie zwiedzić innych zakątków tego pięknego, a często dziś zapominanego regionu kraju? Jak to zrobić? Oczywiście biegając! Przenieśmy się teraz do Polańczyka, uzdrowiskowej miejscowości położonej nad Jeziorem Solińskim. Polańczyk jest jednym z najbardziej znanych uzdrowisk w Polsce. Polańczyk graniczy z Soliną, która – rzecz jasna – także leży nad wspomnianym jeziorem. Co Wy na to, żeby właśnie tam rozpocząć nasz bieg? Trasa biegnąca wzdłuż linii brzegowej Jeziora Solińskiego z Soliny do Polańczyka to dystans około 9,5 kilometra. Dużo? Głowa do góry – dzięki powiewom świeżego powietrza i bliskości wody, nie odczujecie tej odległości. Zwłaszcza, że przy okazji joggingu będziecie mieli okazję podziwiać piękne, bieszczadzkie krajobrazy. Wtedy już na pewno zapomnicie o zmęczeniu. Tylko uwaga, nie zatraćcie się w marzeniach nazbyt mocno – pamiętajcie, że z każdej trasy zawsze trzeba wrócić! Jeśli z regionu Bieszczad to właśnie Polańczyk najbardziej odpowiada Waszym gustom, zachęcamy do dłuższego pobytu w tym pięknym, uzdrowiskowym miasteczku. Jako miejscowość turystyczna, w Polańczyku jest wiele hoteli, które z pewnością trafią w gusta nawet najbardziej wymagającego klienta.


  • Nordic Walking nad Jeziorem Myczkowieckim - Nordic Walking w dosłownym znaczenie „wędrówki nordyckie". Nie ma już wśród nas nikogo, kto nie wiedziałby czym jest uprawianie niniejszego sportu. Dla tych, którzy jeszcze o tym nie słyszeli wyjaśniamy pokrótce o czym mowa ... Nie ma nic prostszego jak wziąć 2 kijki, wygodne obuwie, sportową odzież i udać się na wyciszający, relaksacyjny, angażujący wszystkie partie ciała spacer ... Aktywność Nordic Walking nie ma ograniczeń wiekowych, sportu z tej kategorii może spróbować każdy. W otoczeniu Jeziora Myczkowieckiego latem 2011 utworzono 18 oznakowanych, spacerowych tras, z czego 9 bezpośrednio z Myczkowiec. Powstały z inicjatywy OW „Caritas" w Myczkowcach oraz Stowarzyszenia Przewodników Turystycznych „Karpaty". Bieszczadzkie Centrum Nordic Walking oznaczono w oparciu o istniejące w terenie ekomuzeum „W Krainie Bobrów" oraz oddalonej w odległości ok. 2 km miejscowości Bóbrka system szlaków spacerowych i ścieżek przyrodniczych.W samym centrum Jeziora Myczkowieckiego nowym potencjałem stają się 2 trasy: I trasa prowadzi wzdłuż linii brzegowej jeziora, II trasa z przystosowaniem dla osób niepełnosprawnych poruszających się na wózkach inwalidzkich (pod okiem opiekuna) na przełomie rzeki San między Grodziskiem a Zwierzyniem, odwiedzając Cudowne Źródełko w Zwierzyniu. Pokonując trasy spacerowe możecie podziwiać bogatą faunę i florę, cenne rezerwaty przyrody, pomniki przyrody, kompleksy lasów w pasmach Żukowa, Kozińca, Michałowca, Berda, Grodziska i Czulni. Wszystkie trasy nie przekraczają wzniesień powyżej 500 m n.p.m.


  • Wiejskie ZOO w Berezce - powstało przede wszystkim z myślą o najmłodszych. Spora część pierwszych bajek dla dzieci jest właśnie o tematyce wiejskiej, a tak naprawdę to coraz trudniej można spotkać kaczkę, gęś czy świnkę na żywo. Odwiedzając to klimatyczne miejsce, można poczuć się swojsko, a dzieci będą miały wielką frajdę ze spotkania ze zwierzętami. Atrakcje w Wiejskim ZOO: zwierzęta gospodarskie (króliki, cielaczek, kozy, owce, perliczki, indyki, kaczki, gęsi, świnka i konie), studnia z żurawiem, labirynt z siana, dojenie sztucznej krowy, trampolina, pokazy wyrobu masła, jazda konna, przejażdżki kolorowym wozem konnym, animacje, zabawy i konkursy dla dzieci.


  • Stadnina koni huculskich „Trohaniec" - organizuje kilkudniowe rajdy konne po Bieszczadach. Trasy prowadzą przez najdziksze i niedostępne tereny Bieszczadów. Po drodze można zobaczyć pozostałości po nieistniejących wsiach, ruiny cerkwi , osobliwości przyrody, zwierzynę w tym niedźwiedzie i wilki. Trasy biegną nad zalewem Solińskim, przez Połoniny aż po granicę z Ukrainą. Każdy z uczestników rajdu powinien posiadać umiejętności jazdy stępem, kłusem i galopem oraz podstawowej obsługi konia (czyszczenie, siodłanie). Większą część trasy pokonuje się stępem i kłusem ze względu na warunki jazdy oraz czas jazdy. Siodła jakimi dysponujemy to siodła westernowe i angielskie. Dziennie jedziemy 6-9 godzin, co oznacza około 5-7 godzin w siodle, pozostały czas jest przeznaczony na popasy. Czasem zdarza się, że na pewnych odcinkach trasy trzeba prowadzić konia w ręku. Nasze konie to w większości hucuły – rasa wywodząca się z Karpat wschodnich - wytrwałe, stworzone do jazdy w ciężkim górzystym terenie. Są to konie łagodne i spokojne. Wysokość w kłębie 140-145 cm. Pomimo niedużego wzrostu bez problemu unoszą na grzbiecie ciężar do 100 kg. Sprawnie poruszają się po wąskich górskich ścieżkach. Oprócz hucułów posiadamy również konie rasy małopolskiej, które również mogą się stać uczestnikami rajdu. Są to konie większe, przeznaczone raczej dla grona doświadczonych jeźdźców dorosłych. Udźwigną każdy ciężar, przejdą każdą trasę równie dzielnie co hucułki. Podczas rajdu bagaże uczestników są codziennie przewożone przez samochód, który jedzie z rajdem – oczywiście nie tą samą trasą. Dlatego nie trzeba ograniczać ilości zabieranych rzeczy. Czas trwania rajdu zależy od uczestników może wynosić od 2 dni do tygodnia. Trasę wybieramy indywidualnie, biorąc pod uwagę możliwości jeździeckie uczestników, ich poziom zaawansowania, wiek i predyspozycje. Trasę rajdu można skrócić lub zmienić w zależności od czasu jakim dysponujemy i tego co chcemy zobaczyć. Część trasy biegnie wzdłuż granicy polsko-ukraińskiej. Podczas rajdu pokonujemy wiele naturalnych przeszkód takich jak strome zjazdy i podjazdy, liczne przejazdy przez potoki i rzeki, podmokłe tereny, a także przeprawy przez zwalone drzewa – i jeżeli tylko nie będziemy przeszkadzać naszym konikom to poprowadzą nas bezpiecznie przez Bieszczady.


  • Jazda konna w Bieszczadach – Ośrodek Górskiej Turystyki Jeździeckiej U Prezesa zaprasza wszystkich chcących nauczyć się jeździć konno w pięknej bieszczadzkiej okolicy z widokiem na łąki i góry. Do Waszej dyspozycji mamy w naszej stadninie 10 świetnie ujeżdżonych i spokojnych koni pod siodło.Jazdy są prowadzone przez gopodarza, legendarnego "zaklinacza koni" - Rysia "Prezesa" który jest jednym z ostatnich bieszczadzkich traperów. Rysiek jest instruktorem jazdy konnej a także przewodnikiem Górskiej Turystyki Jeździeckiej. Gwarantujemy, że prowadzone przez niego lekcje są skuteczne, a on sam cierpliwie podchodzi do wszystkich uczniów dzięki czemu każda lekcja przynosi efekty w postaci nowych umiejętności w jeździe konnej. Organizujemy zarówno indywidualne jazdy konne w terenie pod okiem doświadczonego nauczyciela, a także jazdy konne w małych grupach osób, których umiejętności w jeździe są podobne.


  • Bieszczady odnalezione czyli szlakiem dawnych wsi w Bieszczadach - po II wojnie światowej z mapy Bieszczadów zniknęło wiele wsi. Ich mieszkańcy zostali wysiedleni a zabudowania rozebrane lub zniszczone. Pozostały stare piwnice, fragmenty podmurówek, cmentarze, cerkwiska i inne pamiątki po żyjącej w nich niegdyś ludności. Niejako stereotypem stały się stwierdzenia, że wsie zostały wyludnione w wyniku akcji "Wisła". Należy pamiętać, że wysiedlenia ludności narodowości ukraińskiej przebiegały w kilku etapach: w latach 1944-1946 (dobrowolne oraz przymusowe) oraz w roku 1947 - akcja "Wisła". W wyniku akcji "Wisła" wysiedlono ok. 1/3 z ogólnej liczby wysiedlonych i dotyczyła ona pozostałej po poprzednich wysiedleniach ludności. Część wsi akcja ta w ogóle nie objęła, gdyż nie było już z nich kogo wysiedlać. Dziś tereny te, to piękne, malownicze przestrzenie, na ogół niezabudowane - doskonałe dla turystów lubiących nieco spokoju a także pasjonujących się historią terenu oraz pozostałościami po tych miejscowościach. Są one cenne zarówno pod względem historycznym, jak i przyrodniczym. Balnica - dawna wieś Balnica (dawniej: Bannica) położona jest nad potokiem o tej samej nazwie, w południowej części Bieszczadów i znajduje się na południe od Maniowa i szosy Cisna - Komańcza. Wieś sięgała niemal do granicy ze Słowacją. 25 kwietnia 2006 roku na terenie wsi wykopany został dzwon - pochodzący jak ustalono z miejscowej dzwonnicy. Beniowa - wieś została lokowana na prawie wołoskim prawdopodobnie przez żonę Piotra Kmity, Barbarę z Herburtów około połowy XVI wieku. Datą która jest najbliższą prawdy są lata 1549 - 1565. Wynika to z regestru podatkowego sporządzonego w 1589r. Nazwa wsi wywodzi się od imienia Benedykt. Obecnie nie zamieszkała, zachował się cmentarz i cerkwisko. Bereźnica Niżna - obecnie nieistniejąca wieś Bereźnica Niżna została lokowana przed rokiem 1580 w dobrach Balów z Hoczwi. Nieco wczesniej - początkiem XVI wieku - istniała wieś o nazwie Braznicza. W wyniku podziałów spadkowych została ona podzielona na trzy części w wyniku czego powstała Bereźnica Niżna. Dziś prowadzą tu szlaki i ścieżki turystyczne. Buk - w 1921 roku wieś Buk liczyła 45 domów i 293 mieszkańców (278 grekokatolików, 4 łacinników, 11 Żydów, wyznawców religii mojżeszowej). Po II wojnie światowej wszystkich mieszkańców deportowano na wschód i Ziemie Odzyskane, a wieś uległa całkowitej zagładzie wraz z cerkwią. Bukowiec - 2 czerwca 1946 roku wieś została całkowicie wysiedlona w rejon Stanisławowa i Tarnopola a zabudowania doszczętnie spalono. Na początku lat 80.XX w. tereny wsi Bukowiec zostały zrekultywowane a uczyniono to za pomocą materiałów wybuchowych. W ten sposób zniknęła większość śladów po Bukowcu. Dziś bierze tu początek ścieżka W Dolinie Górnego Sanu. Caryńskie - nazwa osady pochodzi od rumuńskiego słowa carina, oznaczającego pole uprawne, łąkę, pastwisko. Od nazwy wsi wywodzi się nazwa Połoniny Caryńskiej. Właściciele osady zmieniali się, jednak miało to niewielki wpływ na rytm życia wsi. Mieszkańcy gospodarowali tu tak, jak ich przodkowie, znajdując się w swojego rodzaju izolacji. Choceń - pierwsze wzmianki o Choceniu pochodzą z roku 1552, jako osady w dobrach rodziny Tarnawskich, jednak wcześniej istniała tu prawdopodobnie warowna osada chroniąca trakt handlowy przez przełęcz nad Roztokami. Wieś została wyludniona i zniszczona w latach 1946-47. Znajduje się tu dużo zachowanych pozostałości po zabudowaniach, cerkwisko oraz pozbawiony nagrobków cmentarz. Dydiowa - położona jest (była) nad Sanem, u północnych zboczy Kiczery Dydiowskiej (799m n.p.m), kilka kilometrów na południowy wschód od ukraińskiej Boberki, od której oddziela ją grzbiet pasma Czerwonego Wierchu (813-826m n.p.m). Biegnąca tamtędy droga oraz miejsce po cerkwi, znajdują się po stronie ukraińskiej. Dźwiniacz Górny - po stronie polskiej o wsi przypominają sędziwe lipy, dwa cmentarze oraz krzyże przydrożne. Po pierwszej cerkwi nie pozostał żaden ślad, była wybudowana w sąsiedztwie starego cmentarza na zachód od Sanu, natomiast po cerkwi, która została zbudowana w 1905 roku na wschód od Sanu (obecnie Ukraina) pozostała kamienna podmurówka. Hulskie - wieś Hulskie, której nazwa kojarzona jest z wólką, wolą, ale też gałęziami (hillia), lokowana była na prawie wołoskim przed rokiem 1565 w dolinie potoku Hulski, który w dolnej części wsi wpada do Sanu (wg regestru podatkowego z 1589r była opodatkowana, zatem minął okres 24 letniej wolnizny, czyli zwolnienia z podatku). Huczwice - tereny dawnej wsi położone są nad potokiem Huczwiczka, przy drodze Rabe - Kalnica. Przed Kalnicą znajduja się jeszcze tereny dawnych wsi Sukowate oraz Kamionki. To malownicza, przyjemna dla oka dolinka, otoczona kilkoma ciekawymi wzgórzami - m.in. Huczek. Pierwsze wzmianki o wsi pochodzą z roku 1552. Jawornik – nazwę swą Jawornik zawdzięcza drzewu jawor. Dawną wieś lokował na prawie wołoskim w połowie XVI wieku Roman Rusin. Wkrótce teren ten stał się ludny, a dokoła powstało jeszcze cztery mniejsze przysiółki, zaś sam Jawornik dzielił się na Górny i Dolny. Zaraz po zakończeniu II wojny ludnosć Jawornika została wysiedlona, natomiast wieś zniszczona. Jaworzec - pierwsza wzmianka o Jaworcu pochodzi z 1580r., jednakże powstała ona prawdopodobnie wcześniej, bo już w drugiej połowie XVIw. W Jaworcu funkcjonowało prawo wołoskie, które było odmianą prawa niemieckiego, dostosowane do górskich realiów. Wieś została lokowana tylko na prawym, wschodnim brzegu Wetlinki. Kamionki - po dawnej wsi zachowały się jedynie bardzo nieczytelne pozostałości: miejsce po cerkwi oraz dawny cmentarz przycerkiewny - słabo czytelne, głównie pojedyncze kamienie. Na początku wsi (od strony Kalnicy) można dostrzec mocno zarośniętą piwnicę, której czarny otwór przebija się wśród gęstych (latem) traw i zarośli. Piwnic pozostało tu więcej. Krywe - lokowano na prawie wołoskim przed rokiem 1526 a po roku 1502, kiedy to wzmiankowana była po raz pierwszy, w dobrach należących do Kmitów. Do roku 1553 znajdowała się w rękach Piotra Kmity, później wdowy po nim Barbary z Herbertów. Powierzchnia Krywego w roku 1868 wynosiła 2646 mórg (1522,8ha) w tym 1145 mórg lasów. Łokieć – wieś w dobrach rodu Kmitów założona w połowie XVI wieku u stóp Jeleniowatego. Została założona nad dwoma strumykami wpadającymi do Sanu. San przeciął wieś na dwie części. Lokacji wsi prawdopodobnie dokonała Barbara z Herburtów, wdowa po Piotrze Kmicie. Na przestrzeni stuleci właściciele się zmieniali. Łopienka - nazwę Lopinka potwierdzają w 1598 r. akta sądu ziemskiego w Sanoku dotyczące podziału dóbr braci Mathiasza i Piotra Balów. Według zapisu sadowego w dzisiejszym paśmie Łopiennika i Durnej szczyt Łopiennik występuje jako Lopinnik, Durna jako Kamień, a łączący je grzbiet górski. Łuh - położony jest w dolinie rzeki Wetlina, pomiędzy Jaworcem z Zawojem, na lewym brzegu rzeki. To bardzo ładna, malownicza i ciekawa również pod względem przyrodniczym dolina, obejmująca nie tylko Łuh, ale sięgająca od Kalnicy, przez Jaworzec, Łuh i Zawój do ujścia Wetliny do Solinki w Polankach. Pierwszym właścicielem wsi był Matiasz III Bal. Rabe k.Baligrodu -obecnie na terenie miejscowości znajduje się leśniczówka. Na rozdrożu drogi do Huczwic zakład eksploatacji kruszywa z pobliskiego kamieniołomu oraz dawny barak robotników leśnych - przystosowany na turystyczny schron. Natomiast w górnej części doliny pod przełęczą Żebrak baza namiotowa. Rosolin - po roku 1945, okresie walk z UPA i wysiedleniach wieś nie została ponownie zagospodarowana. Zabudowania zostały zniszczone lub rozebrane. Dziś można tu znaleźć jedynie resztki starych piwnic i zdziczałe drzewa owocowe. Jedynym obiektem, który przetrwał wojenną i powojenną zawieruchę była drewniana cerkiew. Ruskie - we wrześniu 1939 roku wieś dostała się pod okupację niemiecką. Po wojnie znalazła się w Polsce. Od jesieni 1944 Ruskie znajdowało się poza kontrolą polskiej administracji ze wzgledu na przewagę UPA. W 1943 roku wieś liczyła 259 mieszkańców. W czerwcu 1946 Ruskie zostało całkowicie wysiedlone na tereny ZSRR. Sianki - zabudowania wsi po polskiej stronie zostały prawie całkowicie spalone, została cerkiew ale i ona uległa spaleniu rok później. Obecnie po stronie ukraińskiej mieszka około 50 rodzin. BdPN zadbał o pozostałości po cmentarzu i kaplicy cmentarnej z lat sześćdziesiątych XIX wieku. Cmentarz cerkiewny został ulokowany przy cerkwi z 1831 roku. Skorodne - początkowo Skorodne obejmowało swoim obszarem Rosochate, które w późniejszym okresie wyodrębniło się w osobną wieś. Zapisy mówią że Skorodne powstało przed rokiem 1533. Właśnie w roku 1533 Piotr Kmita przekazuje Ternowskim w ramach rozliczenia część dóbr Skorodnego. Obecnie kilka domów, stary cmentarz i miejsce po cerkwi. Sokoliki - po II wojnie światowej - w 1945 roku - mieszkańców ze strony sowieckiej wywieziono, to samo uczyniono w czerwcu 1946 roku z mieszkańcami ze strony polskiej. Obecnie po stronie ukraińskiej mieszka kilka rodzin. Jedynym obiektem który pozostał po II wojnie światowej jest cerkiew, która popada w ruinę. Można ją zobaczyć ze strony polskiej. Sokołowa Wola - sama wieś została wysiedlona, natomiast po powrocie tych terenów do Polski powstało tu Państwowe Gospodarstwo Rolne. Do jego budowy użyto m.in. materiałów z rozbiórki domów. PGR działał do lat 70.XX wieku. Obecnie dolina jest pusta, zabudowa po PGR również została rozebrana. Zachował się stary cmentarz greckokatolicki. Studenne - rozciągało się do obecnej drogi Rajskie - Zatwarnica, biegnącej wzdłuż Sanu. Nazwa wsi wywodzi się od słowa "studene" czyli studzone, ostudzone bądź po prostu chłodne, zimne miejsce. Przez teren wsi przechodzi nieznakowana trasa z Terki, która za Studennem biegnie wzdłuż Sanu do Tworylnego i Krywego. Tworylczyk - nie był odrębną wsią a jedynie przysiółkiem Tworylnego. Ponieważ zachowało się tam trochę pozostałości w postaci piwnic, murków, dawnych przedmiotów, itp. umieszczamy go osobno, aby zdjęcia się nie mieszały. Warto odnotować tu również występowanie dzwonka szerokolistnego - rzadkiej, chronionej rośliny. Tworylne - rok 1939 podzielił wieś granicą niemiecko-radziecką biegnącą wzdłuż Sanu. Niemcy zbudowali wtedy strażnicę, po przeciwnej stronie powstała natomiast strażnica radziecka. Pozostałości w postaci schodów i solidnej piwnicy zachowały się do dziś. W roku 1946 ludność została wysiedlona a zabudowę Tworylnego zniszczono, włącznie z cerkwią. Tyskowa - wieś Tyskowa lokowana była na prawie wołoskim przed rokiem 1552 w dobrach rodziny Balów z Hoczwi. Po roku 1947 mieszkańców wysiedlono, a zabudowa została zniszczona wraz ze stojąca tu cerkwią z roku 1837 (wg innych źródeł: 1831). Po dawnej wsi zachowała się podmurówka cerkwi, krzyż wieńczący kopułę oraz kilka zniszczonych nagrobków. Tarnawa Niżna i Wyżna - Władysław Warneńczyk darował ziemie nad Górnym Sanem rycerzowi z Turki, który był członkiem jednej z wypraw. Zanko Wołoch, bo to o nim mowa otrzymał ziemię zwaną Thernowe polye, nadanie obejmowało obszar od potoku Halicz (Bukowiec) po wieś Żurawin. Zanko pozbył się swoich ziem za 100 florenów nie zasiedlając tam żadnych mieszkańców. Zawój - w Zawoju pozostał cmentarz i miejsce po cerkwi, stara droga prowadząca do brodu (obecnie jest to ścieżka widokowa "Sine Wiry II"), kilka studni i podmurówek. Drewniana cerkiew pw. św. Michała Archanioła została zbudowana w roku 1860, była kryta blachą, należała do parafii w Jaworcu. Na teren cerkwi wchodziło się przez dzwonnicę. Zubeńsko - po wejściu na teren dawnej wsi (od Łupkowa) po prawej stronie widoczny, wystający z wysokich traw i chwastów żeliwny krzyż łemkowski - w zasadzie jedyny znak, mówiący o tym, iż dawniej istniał tu cmentarz oraz cerkiew. W okresie letnim dojście na teren cerkwi jest bardzo utrudnione, ze względu na wysokie trawy. Żurawin - we wrześniu 1939 roku, sowieci oczyścili 800 metrowy pas przy granicy, która przebiegała na Sanie. Rozebrano wszystkie budynki w tym rejonie. Natomiast resztę wsi rozebrano w 1953 roku. Mieszkańców wysiedlono w rejon Odessy. Obecnie istnieją tylko nowo wybudowane budynki w przysiółku Łazy oraz Syhła.